Tłumaczenie hasła "jeżdżenie na rowerze" na angielski. bike riding, biking, cycling to najczęstsze tłumaczenia "jeżdżenie na rowerze" na angielski. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Będziemy jeździć na rowerach. ↔ We're going for a bike ride. jeżdżenie na rowerze. + Dodaj tłumaczenie. Wiele kobiet regularnie jeździ na rowerze i siłą rzeczy zdarza im się to również w pierwszym trymestrze ciąży – w końcu często jeszcze wtedy o niej nie wiedzą. Jazda na rowerze ciąży tak wczesnej jest, jak już wspomnieliśmy, dobrym rozwiązaniem, jeśli młoda ciężarna wcześniej ćwiczyła i otrzymała zgodę lekarza. volume_up. jeździć na rowerze (też: jeździć rowerem, jechać rowerem) volume_up. Fahrrad fahren {czas.} more_vert. Zamiast tego, ludzie ci musieli chodzić, jeździć na rowerze, pociągiem, lub używać innych form transportu zbiorowego. Na trenażerze nie jeździ się wcale łatwiej i szybciej niż na zewnątrz. Odpowiednia kalibracja sprzętu doskonale symuluje obciążenie oraz opory. Zaplanuj sobie rozrywkę. Inaczej umrzesz z nudy. Odpal telewizor, przygotuj playlistę, zamontuj na kierownicy tablet albo śledź bieżące postępy. Musisz się czymś zając podczas Tłumaczenie hasła "jeździć na rowerze" na włoski. andare in bicicletta jest tłumaczeniem "jeździć na rowerze" na włoski. Przykładowe przetłumaczone zdanie: Bill umie jeździć na rowerze. ↔ Bill sa andare in bicicletta. jeździć na rowerze. Jakieś 12 lat temu spasłem się do 106 i jeździłem 20 km raz na jakiś czas na trzy raty ze średnią niewiele ponad 20. Potem schudłem do 85 i dzięki koledze zaczęliśmy jeździć regularniej, na trekingach, tak do 50-60 km. Średnie wzrosły do 25-27 km/h. LxaJsV. Rowerem w zimowej aurze jeżdżę nieprzerwanie od przynajmniej 6 lat. Do pracy, do sklepu, od czasu do czasu w las. Jeszcze nie zaliczyłem gleby, choć od znajomych słyszałem, że już pierwszy zimowy wyjazd kończył się u nich wywrotką. Wciąż patrzą na mnie jak na wariata, choć zima coraz częściej przekonuje do siebie rowerzystów. Zimowych cyklistów jest na pewno więcej niż kilka lat temu. Mróz to żadna wymówka, aby odstawiać rower do piwnicy. Wystarczy odpowiednie przygotowanie i styl jazdy, a bez przeszkód można poruszać się w ten sposób nawet w kilkustopniowej piździcy. W tym krótkim wpisie znajdziecie kilka rad dotyczących jazdy na rowerze zimą. Na przykład po piwo do miasta obok. Po. Nie „na”. Dlaczego wybieram rower nawet wtedy, gdy temperatura odczuwalna staje się nieznośna? Powody są przynajmniej trzy: Oszczędność czasu i pieniędzy — nie mam auta, do pracy dojeżdżałbym autobusem. Do przystanku dochodzę w 5-7 minut, autobusem jadę kolejne 20 minut. Wychodząc z domu o 7:45, z autobusem o 7:53, jestem w pracy około 8:20. To daje 35 minut od zakluczenia drzwi mieszkania do odbicia karty na zakładzie. Oczywiście przy zielonej fali, dobrym humorze kierowcy i braku korków, bo zdarzało się, że w pracy byłem prawie o 8:30, co daje około 45 minut. W 45 minut, rowerem, zdążyłbym dojechać do biura i z niego wrócić. Za darmo, zamiast za 6 złotych w 2 strony. Nie jestem skazany na rozkład jazdy — wychodzę z biura, wsiadam na rower i jadę. Na przystanku muszę poczekać, w korku swoje odstać, jeśli się zdarzy (kto zna ul. Do Studzienki w Gdańsku, ten wie…). Nie marnuję czasu w oczekiwaniu na dyliżans i podjeżdżam bezpośrednio pod siłownię, sklep czy dom. To zajebiście zdrowe — dziennie robię 10 kilometrów, 2 razy cardio po 20 minut z hakiem. Odbija się to pozytywnie na wytrzymałości przy letnich wycieczkach z namiotem, mojej wadze i samopoczuciu. Zamiast cisnąć się w zarazkach w autobusie, rozbudzam się prując przez zmrożone powietrze. Jadąc z pracy na siłownię, mam już rozgrzewkę „w cenie”. Da się lepiej? Chyba tylko biegając do pracy. Nie zapominajcie też o hartowaniu organizmu. Latem będzie Wam nieco cieplej, ale docenicie dodatkową odporność na zimno jesienią i zimą. Osoby poruszające się autem docenią też niskie spalanie, brak korków i brak potrzeby skrobania szyb o poranku. No i ta chłodnia po wejściu do auta z samego rana. O ile nie masz Webasto. Brr… I już masz zjebany poranek… fot. Peter Fiskerstrand (CC BY NC Jak przygotować się do jazdy rowerem zimą? Dowód na to, że nie ściemniam Nie muszę chyba wspominać o tym, że rower miejski czy kolarzówka to nie jest najlepszy wybór na zimowe podboje ścieżek rowerowych? Jeśli ścieżki czy ulice są regularnie odśnieżane, to nie ma problemu. Z tym bywa jednak różnie. W Gdańsku na przykład dbają o to, aby trasy rowerowe były przejezdne, ale nie odśnieżają ich zbyt dokładnie. Warto mieć z tyłu głowy, że śnieg lubi padać w najmniej odpowiedniej chwili i rower z wąskimi oponami będzie miał problem, aby przejechać przez chlapę. Ze świeżym śniegiem problemów raczej nie ma. Można jechać nawet hulajnogą. Czas na konkrety. Oto lista 10 najważniejszych kwestii związanych z zimowym zasuwaniem rowerkiem: Odpowiednie opony — przednia jest ważniejsza niż napędowa. Dwa tygodnie temu wymieniłem zużytego Maxxisa Larsen TT 1,9″ na WTB Weirwolf 2,2″. Wyjechałem na śnieg i… wooo! Różnica między zużytymi klockami a świeżą i szerszą oponą jest dia-met-ral-na! Szeroka opona do przodu i można pruć bez obawień. Jeśli wahacie się nad wymianą i chcecie dobić oponę przed sezonem, to polecam nie czekać i zmienić ogumienie przed wiosną. Ceny części czy opon są teraz niższe. Warstwy — o czapce nawet nie wspominam, bo bez niej nie da się zimą nawet wyjść po Rompera do Żabki. Wiele osób popełnia jednak jeden błąd. Ubiera koszulkę, na nią gruby sweter czy bluzę i na koniec kurtkę. Pamiętacie, jak Wasze mamy ubierały Was za dzieciaka w kilka warstw, nim pozwoliły wyjść pozjeżdżać na sankach? Wiedziały co robiły! Zamiast wciskać się w gruby sweter od babci, ubierz koszulkę, koszulę z długim rękawem, normalną bluzę i kurtkę. Będzie cieplej. Sprawdzone. Rękawiczki — grube, zimowe. Mogą być te, w których chodzisz na co dzień, jednak muszą być bardzo ciepłe. Zwykłe wełniane czy zamszowe — nawet jeśli radzą sobie na spacerze po lesie — nie poradzą sobie, gdy przez kilkadziesiąt minut będzie uderzać w nie lodowate powietrze. Zaopatrz się w cieniutkie rękawiczki, które zakładasz na gołe dłonie, a później użyj tych grubych jako drugiej warstwy. Warstwy są w zimie ważne. Maska lub komin — dopiero niedawno odkryłem moc komina rowerowego! Latami jeździłem z zapiętym pod szyję kołnierzem albo szalikiem. Komin za dyszkę z Decatahlonu to przedmiot magiczny. Bardzo wygodny, szybko się go zakłada i ściąga. Grzeje policzki i jest tak przyjemny w obyciu, że nawet na spacer wybieram go zamiast szalika. Najlepiej wydane pieniądze w ostatnich miesiącach. No… może poza Borderlands 2 z DLC-kami ;) Błotniki — przydają się, kiedy śnieg zacznie się roztapiać. Nie chronią w 100%, ale zawsze lepiej mieć tylko nieznacznie ochlapane plecy, niż przyjechać do firmy cały w błocie. Łącznie z twarzą. Kup błotniki. Ja mam takie. Używam przez cały rok. Światełka i odblaski — bez chociażby najtańszych światełek z AliExpress nie pokazuj się w ogóle na drodze. Wciąż zadziwiają mnie Batmani, którzy ubrani cali na czarno, potrafią wyjechać Ci na ścieżce bez żadnego odblasku czy źródła światła. Są tak wkurwiający, jak DJ-e bez słuchawek w tramwaju. Kup takie żabki, zapnij gdzie trzeba i włączaj także o poranku, gdy jest szaro. Pomyśl też nad opaską odblaskową na nogę. Jeżdżąc do pracy w zwykłych spodniach nie będziesz musiał ich podwijać. Technika jazdy na rowerze zimą, czyli jak nie wybić sobie zębów Kadencja — bardzo niedoceniana zimowa kwestia. Masz przerzutki? To ich używaj! Nie przestają mnie „zachwycać” rowerzyści, którzy ruszają z miejsca na najwyższym blacie, albo mocują się z rowerem na lekkim podjeździe. Zmieniarki wymyślono po to, aby było łatwiej i warto używać ich jak najczęściej, a nie od święta. Zimą warto przerzucić się na wyższą kadencję, czyli jeździć na nieco lżejszych przełożeniach i pedałować szybciej. Dzięki temu nawet w totalnej piździcy, po kilkunastu minutach będzie Ci ciepło. Na powolnych obrotach nie rozgrzejesz się tak, jak kręcąc szybciej. Wchodzenie w zakręty — kierownica w rowerze MTB (poza lasem) nie służy do skręcania. Skręcasz pochylając się nieznacznie, jak na ścigaczu. Każde pochylenie się zimą to jednak prośba o wizytę na pobliskim oddziale ratunkowym. Postaraj się tak skręcać, aby nie przechylać roweru. Odbijasz w lewo? Utrzymuj rower pionowo i odchyl się w prawo — trochę jak żużlowiec. Kilka zakrętów i opanujesz technikę. Wjeżdżanie w rozmemłany śnieg — jest jak wjeżdżanie w piach. Im szybciej jedziesz, tym większa szansa, że się nie zakopiesz i nie poślizgniesz. Widzisz przed sobą kilka metrów roztopów? Przyspiesz. Ja wiem, że się boisz, ale hamując w śniegu prosisz się o utratę kontroli nad przednią oponą, a w efekcie nad całym rowerem. Trust me. Jazda po lodzie — tu obowiązuje zasada numer 2 oraz zakaz blokowania kół poprzez nagłe hamowanie. Na lodzie hamujesz delikatnie i przyspieszasz delikatnie. Blokada koła = poślizg. Pamiętajcie także o regularnym czyszczeniu podwozia, które uwielbia łapać piasek i sól z dróg. Zimą napęd rowerowy zużywa się o wiele szybciej, więc regularne czyszczenie, smarowanie i dodatkowa konserwacja to ratunek szczególnie dla łańcucha, kasety i tylnej przerzutki wraz z kółkami. Kaseta po zimie bywa tak zajechana, że jeszcze przed latem trzeba ją będzie wymienić. Tak wyglądał mój poprzedni rower po kilku kilometrach w miejskiej chlapie. Cieszę się, że mogłem podzielić się z Wami cennymi radami. Mam nadzieję, że kilka osób da się namówić do ponownego zaprzyjaźnienia roweru z mroźną zimą. Nie ma się co bać, jazda w styczniu czy lutym jest tak samo przyjemna, jak letnich miesiącach. Wystarczy odpowiednie podejście, ciepłe majtki i czysty napęd. Dupy na siodełka. Do zobaczenia na ścieżkach i ulicach! Jak jeździ się zimą na dwóch kółkach, na co zwrócić uwagę, czy warto kupić opony z kolcami i jak się ubrać aby było komfortowo. To wszystko we wpisie. To wpis dla całkiem normalnych ludzi, wcale nie dla sportowców, ale każdego. To nasza kolejna zima na rowerach, jeździmy całą rodziną. Do szkoły, do biura, na zakupy. Rower traktujemy jako przyjemność, ale też środek transportu. Kilka miesięcy temu sprzedaliśmy samochód osobowy, bo nie korzystaliśmy z niego odkąd przesiedliśmy się na rowery. Ten wpis nie jest dla typowych zapaleńców rowerowych jeżdżacych w typowo rowerowych ciuchach. Wybaczcie 🙂 Chciałabym aby był dla zwykłych ludzi (może staną się zapaleńcami), którzy chcieliby jeździć na rowerze. Bez wzlędu na powód (eko, zdrowszy styl życia, wygoda, ograniczenie jazdy autem itd.). Zima w lesieGdzieś w drodze ze szkołyNiekonieczni zapatrujce się na moje kiecki zimą 🙂 Co jest najważniejsze? Opony Oświetlenie, kamizelka odblaskowaUbiór Coś do jedzenia (gdy jedziesz dalej) To w skrócie, a poniżej, we wpisie, wszystko co musisz wiedzieć. Nagrałam też krótki film, aczkolwiek na początku jest słabszy dźwięk. Niemniej opowiadam w nim dużo tego co w niniejszym wpisie. Jeśli wlisz słuchać to polecam 🙂 Jak się jeździ zimą na rowerze Bywa zima i zima. W ubiegłym roku było zaledwie kilka dni ze śniegiem i mrozem, w tym roku tego śniegu jest dużo, a niekiedy jest napawdę zimno. Zatem czasem zimą będzie się jeździć tak samo dobrze jak jesienią. Skupię się na lodzie i śniegu. Podczas jazdy zimą najważniejsze są opony. Warto wybrać terenowe, o tym niżej. Ale opony to jedna rzecz, o której warto pamiętać. Poza tym jazdę po śniegu można przyrównać do jazdy po piachu, błocie lub nierównym terenie (w zależności od stopnia zmrożenia). Zazwyczaj trzeba badziej balansować ciałem, częściej wrzuca się niższy numer przerzutki. Jest większy opór i jeździ się wolniej. Za to taka jazda jest niesamowicie przyjmna. Biały las, cisza – bywa naprawdę pięknie! Jeśli tylko możemy to wybieramy drogę przez las, bo chociaż bywa bardziej wymagająca niż po asfalcie, to daje więcej przyjemności. Nie będę Cię jednak oszukiwać, dzieci czasem jęczą, że czują mięśnie ud, szczególnie na takim świeżym śniegu. Ogólnie jednak to dzieci są dzielniejsze, potrafią bardziej szarżować, wygłupiać się na białym puchu 😉 Jak już wspomniałam o odczuciach to zdecydowanie bardziej czuć pracę nóg, szczególnie ud, czuć też pracę rąk, barków. Trzeba mocniej balansowasć ciałem. W tym roku miasto Warszawa zrezygnowało z odsnieżania ścieżek rowerowych. Akurat pechowo w taką zimę, gdy tego śniegu jest bardzo dużo. U nas odśnieżony jest jeden pas pieszy bądź pieszo-rowerowy (bo czasem idzie po chodniku, czasem po trasie ścieżki, taki lekki chaos). My korzystamy z możliwości jazdy rowerem po chodniku. Możemy to robić jako opiekunowie dzieci do lat 10, które jadą na rowerach. Druga możliwość by skorzystać z takiej opcji to złe warunki pogodowe. Zatem zimą, szczególnie, że te odśnieżone chodniki bywają puste, to korzystamy z tej opcji. A co jeśli nie ma ścieżki, chodnika? Jazda ulicą zimą jest możliwa, gorzej jeśli jest slisko, gołoledź, mnóstwo śniegu na poboczu (porzuconego przez pługi). Tutaj już musicie sami ocenić, ale nie narażajcie nigdy swojego bezpieczeństwa. Niestety kultura jazdy w Polsce jest niska, rowerzyści traktowani są raczej jak intruzi i daleko nam do tego co widać na ulicach Kopenhagi. Swoją drogą bardzo polecam takie filmy „winter Kopenhaga” ilość rowerów, które tam są, jest naprawdę ogromna. Kiedy odpuścić? Najgorszy w jeździe rowerem wcale nie jest śnieg czy deszcz, ale wiatr. Gdy jest wilgotno, w dodatku wieje wiatr, to odczuwalna temperatura jest znacznie niższa. Gdy wieje powyżej 30-35 km/h jeździ się kiepsko, a zimą lepiej odpuścić, a przynajmniej liczyć się z tym, że będzie trudno. Czy zawsze się da? Były dwa takie dni w tym roku, gdy było trudno. Wyjechałam na rowerze i po prostu po jakimś kilometrze przypięłam go i poszłam piechotą te kilka km do szkoły. Śnieg sypał i było go dużo, ciężarówki miały problem na wiadukcie, a pługi nie wyjechały. Wszędzie były korki, chodniki pełne puchu takiego sypkiego i to był ten raz gdy było to trochę bez sensu. Drugi raz było lodowisko. Jechaliśmy ale to był bardziej ślizg niż jazda. Poza tymi sytuacjami jedzie się lepiej, szybciej rowerem niż idzie piechotą czy ciśnie w komunikacji miejskiej. Zimą są takie dni, gdy jest -20C i świeci słońce albo po prostu jest mroźno, ale zupełnie to nie Cię nie ruszy. A bywa, że jest tylko -5C, ale jest tak wielka wilgotność powietrza, mgła, że masz wrażenie, że jest o wiele chłodniej. Każdy postój robi mniej komfortowy (np. czekanie na dzieci pod szkołą te 20 minut w takie dni bywa mniej przyjemne). Ogólnie jednak jazda zimą jest bardzo ciekawa. My używamy rowerów głównie użytkowo, mniej na wycieczki w takie dni. Ale jak już robimy zimowe wyprawy to jest cudownie. Czasem na różnych grupach widzę zimowe wyprawy po naprawdę zaśnieżonych lasach – wygląda to obłędnie! Starałam się opisać tę jazdę rowerem zimą #bezlukru chociaż prawda jest taka, że uwielbiam nawet gdy bywa trudniej, sprawia mi to niesamowitą przyjemność i zapewnia codzienną porcję ruchu (nam i dzieciom). Gdy bywa zimno to i kurtka cieplejszaPod szkołą, czasem osłaniam część roweruŚniegJakaś wycieczka na sankiCzasem zimą jest tak, a czasem tak. Opony zimowe czy z kolcami? Najważniejsza rzecz to opony. Te oryginalnie zakładane do rowerów trekkingowyh to często łyse placki 🙂 na zimę, ale nawet na jesień, to zdecydowanie za mało! Łatwo wpaść w poślizg. Jakie opony? Do takiej miejskiej jazdy po prostu opony terenowe, mogą być całoroczne, ale z dobrym bieżnikiem. Niektórzy pompują je ciut mniej. Najważniejsze by były szerokie, miały bieżnik. Jeśli macie kilka rowerów to przygotujcie się bo to jednak jest jakiś kozt. Z drugiej strony samochody też muszą mieć zmienione opony na zimę, czyż nie? 🙂 Moim zdaniem terenowe, mocno bieżnikowane opony wystarczą. A co z oponami z kolcami? W tym roku zakupiliśmy takie trochę z ciekawości. Kolce to takie wypustki na oponie, które mają poprawiać przyczepność. W sklepach znajdziecie opony zimowe najczęściej marki Schwalbe i Continental. Są różne. Mają więcej i mniej tych wypustek (nie zawsze więcej znaczy lepiej!). Jeśli nie masz pewności czy są Ci potrzebne to… najpewniej nie są. Dobre są na lodzie, twardym śniegu, ale tak normalnie to nie czuć wielkiej różnicy. Bywa, że droga jest częściowo odśnieżona (np. kawałek jedziesz drogą, ścieżką, lasem) i na tych odcinkach gdzie tego śniegu nie ma, takie opony są głośniejsze, szybciej te kolce też się zużywają. Musisz też pamiętać, że te opony są wzmocnione, mają te wypustki i może się okazać, że trą o błotniki 🙂 u mnie wystarczyło wyjąć podkładki przy mocowaniu błotników, aczkolwiek uczulam i na to. Zdecydowanie lepiej kupić o prostu szerokie, bieżnikowane opony. I spokojnie dadzą radę. Szkoda, że nie ma „opcjonalnych” łańcuchów na koła rowerowe, które sobie zakładasz gdy jedziesz do lasu, a potem ściągasz. To byłoby fajne rozwiązanie. Opony rowerowe na zimęTerenowa klasyczna i z kolcamiKlasyczna i z kolcami (te kolce w śniegu giną, na lodzie spoko) Ubranie Podobno nie ma złej pogody jest tylko złe ubranie. I ja się pod tym podpisuję. Bywały lata, że marzłam. Ba, marzłam jezcze jak jeździłam samochodem. Po prostu ubirałam się niby grubo, ale w ubrania złej jakości. Sweter akrylowy nie grzeje. Zrozumiałam to dopiero gdy w naszym domu zawitała wełna. Wiem, że wielu rowerzystów wybiera koszulki termiczne ze sztucznych włokien. Nie podważam tego. Jednak jedno w nich mi przeszkadza. Zapach 🙂 a raczej smrodek po wysiłku. Gdy jedziemy do szkoły to przecież dzieci nie przebierają się w inne ciuchy, a my w biurze też chcemy czuć się komfortowo. Stąd wełna. Wełna nie łapie zapachów, grzeje, jest włóknem naturalnym i co ważne jest mnóstwo ubrań, które po prostu wyglądają zwyczajnie. W takim sensie, że mogę założyć sweter i spódnicę, tak jechać komfortowo na rowerze, a jednocześnie pójść na spotkanie itd. Polecam na pewno wełnę przy ciele. Czyli aby ta pierwsza warstwa była wełniana, wtedy jest przyjemnie. Najlepsza jest wełna merino, nie grzyie. Jest delikatna. To może być koszulka, top, a w zimniejsze dni dodatkowo merino bokserki. A potem to już ubiór na cebulkę. Na podkoszulek idzie bluzka longsleeve czy t-shirt z wełny merino. Dla dzieci wyszukałam z drugiej ręki mnóstwo bluzek we wzory, więc te bluzeczki są atrakcyjne, a jednocześnie ciepłe. Kolejną warstwą jest sweter z wełny. My akurat mamy takie o sportowym kroju, chociaż ja mam też kilka bardzo kobiecych 🙂 ale najważniejsze ciepłych! W końcu nie marznę. Na to jest warstwą zatrzymująca ciepło czy wiatro i deszczoochronna. Jest to Softshell, a poniżej -10c kurtka zimowa. Jednak w tym Softshellu jeździmy naprawdę długo, bo jednak jeżdżąc na rowerze musisz dodać sobie te 5-10c bo jednak w ruchu jest cieplej! Na dół są zazwyczaj spodnie i dla chłopców często na to spodnie Softshelllowe czy zimowe, ale wynika to również z tego, że są wymagane w szkole gdzie wychodzą na dwór tarzać się w śniegu. Ja mam rajstopy wełniane i zazwyczaj spódnice, bo te uwielbiam (i nic na to nie poradzę). Także jak widzisz to całkiem zwyczajne ubranie, po prostu z dobrych materiałów. Na głowę czapka z wełny, komin z welny (szyja jest ważna), do tego rękawiczki i dobre buty. Jeśli chodzi o rękawiczki to ręce są najbardziej narażone na chłód podczas jazdy. Dobre są wełniane, ale jeśli pada śnieg to łapią wilgoć. Najlepszym rozwiązaniem wydaje się wybór rękawic zimowych, narciarskich. Są ciepłe, pięciopalczaste. Mieliśmy typowo rowerowe zimowe, ale przy tych wilgotnych -10C trochę zawodziły, szczególnie dzieci. A narciarskie dają rade. Są też specjalne osłonki, takie mufki na kierownicę. Jeśli jeździcie na długie wycieczki to mogą się przydać. Ważne są też buty. Ciepłe, ale na dobrej podeszwie. Tak by nie ślizgały się zarówno na chodniku jak i na pedałach! Oczywiście są pedały z kolcami, Michał na takie sobie zmienił, aczkolwiek nadal przydzadzą się buty, które nie zawiodą Cię gdy z roweru zejdziesz. Ja mam native fitzimmons, to nie są rowerowe buty, ale dobrze się sprawdzają, są szczelne. Dołożyłam do nich wełniana wkładkę bo mogłyby być cieplejsze. To mogą być każde inne buty, w których czujesz się dobrze. Jeśli jedziesz na dalszą wycieczkę to polecam dorzucić do sakwy czy plecaka zapasową parę wełnianych skarpetek. I mój ubiór, znowu spódnica (sorry not sorry) Zimowe wycieczki Zimą fantastycznie jeździć na wyprawy. Co prawda nie są u nas one tak długie jak te letnie, chociażby ze względu na to, że szybciej robi się ciemno. Oczywiście mamy oświetlenie, ale przypominam, że jeździmy z dziećmi więc dla nas to nie jest komfortowe by wracać po nocy, zimą na rowerze. Ale te 20-25 km można spokojnie na luzie zrobić by pojechać na ognisko! Cudownie wspominamy jedna z takich zimowych wycieczek. Zabraliśmy ziemniaki do sakwy, ciepłą zupę w termosy, herbatę i ruszyliśmy na polane gdzie czekały paleniska. Co prawda tego dnia wilgotność była ogromna i rozpalenie ognia zajęło nam sporo czasu, ale radość była ogromna! A potem nikt nie zasnął w drodze powrotnej (jak to bywało gdy jeździliśmy samochodem) tylko wszyscy wróciliśmy na rowerach do domu. Bardzo polecam takie przygody. Wyprawy rowerowe są fantastyczne, można obserwować zimowe życie, wypatrywać śladów zwierząt, delektować się cisza w lesie. Bardzo magiczne. Pamiętajcie tylko by na takie dłuższe wycieczki zabrać ze sobą coś do jedzenia (o tym dalej). Nasze ognisko gdzieś tam jestPrzyczepka z najmłodszm Dzieci, rower zima? W zimowym świecie rowerowym (zresztą ogólnie w wycieczkach rowerowych) najmłodsi użytkownicy bywają pomijani. Kupienie dobrych akcesoriów do dziecięcych rowerów nie jest akie oczywiste. My jeździmy całą rodziną na rowerach kolejny rok, chłopcy jeździli do przedszkola, teraz do szkoły, na rowerach. Teraz mają 8, prawie 7 lat i najmłodszy prawie 2 lata. Najmłodszy podróżuje głównie w przyczepce rowerowej, czasem gdzie przytroczona jest mały rowerek biegowy 🙂 Dzieci są najbardziej podekscytowane jazdą na rowerach, jest to dla nich… naturalne. Gdy spadł śnieg to była totalna ekscytacja! Teraz zdarza im się coś mrukąć gdy w oczy wieje, ale ogólnie chyba są zadowoleni. Pod szkołą prócz ich dwóch rowerów stoją czasem jeszcze 1-2 inne. Przed pandemią bywało ich więcej, teraz to rowery z klas 1-3. Zatem nie tylko my jesteśmy „wariatami” 🙂 Tak naprawdę ich rowery i ubiór są dokładnie tak samo przygotowane jak nasze. Terenowe opony, wygodne i ciepłe ubrania. To też pomaga nam ocenić oczuwanie temperatury jeśli wszyscy mamy dość podobny zestaw. Najmłodszy też ubrany jest identycznie, ale ze względu na to, że głównie siedzi to on ma w przyczepce śpiwór. Mamy śpiwór Lodger, sprawdził się rok temu gdy był maluchem, sprawdza się też teraz. Ciepły, łatwo owinąć, a jednocześnie nie jest totalnie gruby, ani sztywny, więc nie ma problemu by umościć go w przyczepce i dobrze poprowadzić pasy. Planując rowerowe wycieczki z dziećmi oceńcie ich możliwości. Choć dzieciom nie brakuje entuzjacmu to jednak są mniejsi, słabsi. Nie poywajcie się na dalekie eskapady jeśli nie macie doświadczenia. Czasem wystarczy kilka kilometrów by mieć frajdę 🙂 Zadbajcie o jedzenie na wycieczkach! O tym niżej. Za to do szkoły najważniejszy jest ubiór. Nie może być zimno ani gorąco, zatem wszystko to co opisałam wyżej ma zastosowanie przy ich ubieraniu. W drodze chyba ze szkoły Co ze sobą zabrać Jeśli jedziecie na wycieczkę to zadbajcie o jedzenie. Ciepła zupa w termosie, gorąca herbata w termosie, ale też jakiś baton czy inne energetyczna przekąska to moim zdaniem absolutne minimum. My bierzemy zawsze zupę, do tego ciepły napój, a do tego coś słodkiego. Często też coś do ręki, dzieci, szczególnie w wieku nastoletnim (lub blisko tego wieku), zjadają naprawdę sporo. Zatem u nas dania do ręki, dania jednogarnkowe są na wagę złota. Czasem rezerwowo biorę też jakąś słodką bułkę czy ciastka bo lepiej mieć więcej niż za mało. Mnóstwo zimowych przepisów, idealnych na wynos, znajdziesz moimk ebooku „Lunchboksy jesień-zima” tutaj. Bardzo polecam, ogrom pomysłów! Oczywiście ja wiem, że niektórzy biorą po prostu jakiegoś batona. Ale warto zadbać o siebie, nie tylko pośpiech, ale też zdrowie jest ważne. Jestem zwolennikiem dobrze zbilansowanego jedzenia i chociaż jako dietetyk dopuszczam wiele odstępstw, to bardzo namawiam Cię by prócz tego „batona” wziąć ciepłą zupę do termosu czy chociażby herbatę, szczególnie, że jest fantastyczna w taką pogodę 😉 Gorąca herbata w termosie Kilka przydatnych drobiazgów Na koniec kilka drobiazgów, które są moimi „przydasię”. Pierwszy to mała zmiotka! Do odśnieżenia roweru po jeździe. Po piersze dzięki temu nie wawiamy takiego brudnego oweru do rowerowni (i tak zawsze coś skapie), a po drugie dbamy o rower. Otrzepanie śniegu z łańcucha, linek to tylko chwila, a warto. Chociaż przed wiosną i tak czekaq go większy przegląd, oczyszczenie łańcucha itd. Mały ręcznik do wycierana siodełka i chwytów kierownicy to drobiazg, ale wiele razy przydał nam się. Co prawda bardziej w te deszczowe dni, ale nie zajmuje wiele miejsca więc zawsze staram się by był pod ręką. Kamizelka odblaskowa to podstawa, tak samo jak dobre oświetlenie. Zimą dni bywają krótkie, ale też szaro-bure, często wracamy w takiej szarudze. Zamiast kamizelki odblaskowej polecam szelki odblaskowe. Są wygdniejsze, a latem praktyczniejsze (nie pocisz się), no i są ładniejsze. Szczotka do odśnieżaniaSzelki odblaskoweUlock zamontowany w dół by nie padało w zamekA to z zakupów, ahhh ten papier toaletowy 🙂 Skoro czytasz ten wpis to mam nadzieję, że zostaniesz tu na dłużej 🙂 Jesteśmy rowerową rodziną, jadąc rowerami zawsze pakuję nam dobre jedzenie do sakw. Pokażę Ci, jak to robić, by było smacznie! Jako dietetyk stworzyłam fantastyczne ebooki kulinarne. Dania do lunchboksów, czy rodzinne pikniki. Dzięki moim ebookom zawsze będziesz mieć pomysł na posiłki, a przy okazji wspierasz moją pracę 🙂 Kupisz tutaj. I to chyba tyle. Ważne by czerpać z tego frajdę. A jak już się zacznie to wciąga. Jestem ciekawa jakie jest Twoje doświadczenie rowerowe, może coś chcesz dopisać, może masz pytania. Ten wpis jest dla was, więc chętnie go rozbuduję 🙂 Polacy uwielbiają jeździć na rowerach i, jak wynika z badania MultiSport Index 2019, wybieramy je nawet częściej niż bieganie. Bardzo dobrze, bo to wielka korzyść dla naszego organizmu. British Medical Journal potwierdziło, że codzienna jazda rowerem (na przykład do pracy) może zmniejszyć ryzyko nowotworów oraz chorób serca aż o 50%. A to nie wszystko - rower to sprzymierzeniec wszystkich osób, które chcą spalać kalorie i zrzucać zbędne jazda na rowerze odchudza i ile kalorii spalamy jadąc rowerem?Tak, jazda na rowerze może pomóc w odchudzaniu. I nie tylko - to szereg korzyści dla zdrowia, dlatego warto dojeżdżać rowerem codziennie, na przykład na zakupy lub do pracy, co stanie się naszą zdrowotną rutyną. Jadąc rowerem przez 80 minut, w tempie 16-19 km/h możemy spalić aż 725 kalorii. 60 minut jazdy rowerem to 500 kalorii jednak na przykład rower trekkingowy stanie się jednym z narzędzi, które pomagają nam w walce z nadwagą, warto pamiętać, że jazda na rowerze zwiększa zapotrzebowanie na kalorie. Co to oznacza?Przykładowo - codzienne 80 minut na rowerze dla mężczyzny może zwiększyć jego dzienne zapotrzebowanie do około 3690 kcal, a w przypadku kobiet do 3000 kcal. Należy więc wziąć pod uwagę, ile kalorii spożywamy, by móc oszacować, czy jazda na rowerze pomoże nam schudnąć. Warto skonsultować się w tej sprawie z rozpocząć swoje odchudzanie na rowerze, trzeba zadbać o odpowiedni dla siebie model. Komfort i bezpieczeństwo jazdy to podstawa. Warto zainteresować się ofertą TABOU - to solidne, sprawdzone konstrukcje, które sprawdzą się zarówno do jazdy w mieście, jak i na bardziej wymagających podłożach. Rowery TABOU mają dobre ceny, przy zachowaniu najwyższej jakości materiałów. To daje nie tylko komfort jazdy, ale również poczucie bezpieczeństwa w każdym miejscu, jakie wybierzemy na rowerową będzie dobrym wyborem dla kobiet? Damski rower trekkingowy z serii KINETIC to świetna opcja do codziennego poruszania się po mieście i na weekendowe przejażdżki w nieco dalsze trasy. TABOU to najlepsze rowery trekingowe dla osób, które chcą dużo jeździć na rowerze i w ten sposób dbać o Trekkingowy Męski Kinetic czegoś w bardziej sportowym stylu, warto zainteresować się rowerem crossowym z serii Flow. Idealnie sprawdzi się w dłuższych trasach, na przykład po leśnych rower trekkingowy męski? Tu również najlepszą opcją będą rowery z serii KINETIC oraz Flow - lekkie i Trekkingowy Damski Kinetic WJakie mięśnie pracują podczas jazdy rowerem?Regularne jeżdżenie rowerem to świetny trening dla nóg, choć nie tylko. Ta przyjemność angażuje różne partie ciała:● Mięśnie łydki, dwugłowy i czworogłowy uda● Mięśnie pośladków● Mięśnie brzucha● Mięśnie grzbietu i ramionRower pozwala nie tylko spalać tkankę tłuszczową, ale również modelować sylwetkę. Nogi stają się smuklejsze, pośladki bardziej jędrne. Trudniejsze i intensywniejsze treningi mogą również pomóc wyrzeźbić mięśnie brzucha, choć nie obędzie się bez pracy na do jazdy na rowerzeRzeczywiście, czasem lepiej ograniczyć jazdę na rowerze, co dotyczy zwłaszcza w przypadku osób cierpiących na choroby układu krążenia, a także mają problemy z kręgosłupem i stawami. Taka forma aktywności fizycznej może pogłębić problem. Zbyt intensywny wysiłek fizyczny w trakcie jazdy rowerem może być również szkodliwy dla osób mających problemy z kwestią jest problem przetrenowania. Dotyczy to osób, które niemal codziennie wykonują długie i wyczerpujące trasy na rowerze, nie dbając o regenerację. Tymczasem odpoczynek to klucz do lepszej kondycji i większej wytrzymałości. Jeżeli więc planujecie „szybkie“ odchudzanie na rowerze, zachowajcie ostrożność. Przetrenowanie może sprawić, że zawiesicie jeżdżenie rowerem (a nawet inne aktywności) na długi jeszcze jedna kwestia - czy w trakcie ciąży można jeździć na rowerze? Na ten temat krąży wiele mitów, ale wątpliwości rozwiewają zalecenia lekarzy. Przykładowo, na oficjalnej stronie National Health Service (NHS) (źródło) nie odradza się jazdy na rowerze, a jedynie informuje o zachowaniu bezpieczeństwa, zwłaszcza dla kobiet, które przed ciążą nie były aktywne jeździć, żeby schudnąć na rowerze? Aby przejażdżki rowerowe przyniosły pożądany efekt, powinny terać dłużej niż 30 minut. Wtedy organizm zaczyna czerpać energię z komórek tłuszczowych, a więc spala tłuszcz. Przez pierwsze pół godziny mięśnie zużywają zapas glukozy, zgromadzony w wątrobie, dlatego w trakcie tak krótkich treningów efekty nie będą jest prosta: im więcej ważysz, tym więcej będziesz spalać, bo obciążenie będzie po prostu większe. Nie musisz wykonywać bardzo trudnych i wyczerpujących tras - wystarczy godzina całkiem spokojnego treningu, 3-4 razy w tygodniu. Początkowo najlepiej wybierać łagodne trasy, by mięśnie miały szansę się przyzwyczaić. Z czasem pokonywanie coraz trudniejszych odcinków stanie się łatwe i trakcie jazdy rowerem należy pamiętać o nawadnianiu się - woda również stymuluje proces odchudzania i jest podstawą każdej aktywności fizycznej. Poza ty, warto mieć kontrolę nad tętnem - dla osób około 30 roku życia to 115-150, dla 40-latków110-140, a dla osób po 70-tce to 90-120 uderzeń na jeżdżenie na rowerze wpływa na nasze zdrowie?Bazując na badaniach opublikowanych przez British Medical Journal wiadomo, że aktywność rowerowa zmniejsza ryzyko zgonu z różnych przyczyn o połowę, w tym również z powodu chorób serca. To jednak nie je dynia korzyść dla naszego ciała. Jazda na rowerze to także:● Dotlenienie organizmu i poprawa kondycji● Redukcja stresu● Przyspieszenie przemiany materii● Obniża się poziom „złego“ cholesterolu, a podwyższa poziom „dobrego“ (ochrona przed miażdżycą)● Poprawia się odporność● Poprzez jednostajny wysiłek zwiększa się pojemność płuc, a serce lepiej pracuje● Normalizuje się poziom cukru we krwiPodsumowanieKorzyści płynące z jazdy na rowerze są oczywiste - to samo zdrowie, pod warunkiem, że dostosujemy treningi do naszych potrzeb i możliwości. Znając swoje zapotrzebowanie na kalorie i jeżdżąc powyżej 30 minut na rowerze, możemy również schudnąć. Do takich efektywnych treningów wystarczy rower trekkingowy i wynika z ankiety PAYBACK Opinion Poll, 3/4 Polaków jeździ na rowerze, a wśród tej grupy co czwarta osoba dojeżdża na nim do pracy. Te statystyki z roku na rok stają się coraz wyższe - co cieszy, bo rower to nie tylko skuteczna walka z nadwagą, ale, jak wspominaliśmy na początku - szansa na zredukowanie ryzyka wielu chorób. Czas na trudne pytania i równie trudne odpowiedzi. Bo co zrobić, aby zacząć jeździć szybciej i bardziej efektywniej? Jest wiele sposobów, o czym mogą powiedzieć bardziej doświadczeni kolarze, ale metoda jest jedna – to ciężka praca i lata treningów. Czarna rozpacz Zaczynam przeżywać kryzys. O ile sama jazda w tlenie i długie dystanse nie sprawiają mi większych problemów, to już jazda z konkretną prędkością i utrzymywanie koła pro-amatorom, zdecydowanie jest poza moim zasięgiem. Z przykrością patrzę i z zazdrością podziwiam tych, którzy mijają mnie na trasie jak pociąg TGV z prędkością 45 km/h, co dla niektórych nie jest niczym nadzwyczajnym, a pod górkę idą jak przysłowiowe przecinaki. To właśnie z tej rozpaczy i niemocy urodził się pomysł Yoloride czyli naszych cyklicznych ustawek kolarskich Fun&Smile. Pomyślałam sobie, że skoro inne grupy są za dla mnie szybkie, a chłopaki odjeżdżają mi na pierwszej lepszej górce, to stworzę swoją grupę i będziemy jeździć moim tempem! A co tam! Pewnie nie jestem odosobniona w swoich wątpliwościach i w poszukiwaniach odpowiedzi na pytanie: jak zacząć jeździć szybciej? Dlatego zrobiłam niemały research i podpytałam bardziej doświadczonych kolarzy o cenne porady. Może i Wam pomogą? Co wpływa na prędkość? Jest mnóstwo czynników, które wpływają na prędkość na rowerze. Począwszy od czynników atmosferycznych i zewnętrznych, na które nie mamy wpływu, po te bardziej osobiste, jak samopoczucie i dyspozycja dnia. Co nie pozwala nam szybko jeździć? wiatr – czyli główny hamulcowy w rozwijaniu prędkości. I zazwyczaj wieje w twarz. Pomoże jazda za kimś w grupie, aerodynamiczna pozycja i wrzucenie niższej przerzutki. pogoda – to nie tylko wiatr, ale też zimno lub upał. Pomoże odpowiedni ubiór, krótsze trasy, a latem zacienione drogi. korki – sam wyjazd z miasta to już strata kilku minut. Korki, przeszkody na drodze i sygnalizacja świetlna – tak zaniżamy średnią. Pomoże wybór trasy z szybkim wyjazdem z miasta i mniej uczęszczane drogi. nawierzchnia – czyli nasze polskie drogi: dziury, koleiny, krawężniki. Tutaj nic nie pomoże. Dlatego musimy zwalniać, omijać je, a czasami nawet zatrzymać się, żeby przeprowadzić rower przez krawężnik czy niepewną nawierzchnię. podjazdy – czyli cała esencja kolarstwa! Naturalna selekcja. Kto mocniejszy ten wygrywa. Nie masz techniki, odpowiedniej wagi, siły mięśni i wydolności – odpadasz. Pomoże ciężka praca, nie tylko na rowerze, ale też na siłowni. dyspozycja dnia – zmęczenie pracą, sytuacja rodzinna, przykre wiadomości, jazda na kacu, miesiączka u kobiet, itp. czyli cała gama okołotreningowych wydarzeń związanych z naszą wydolnością i samopoczuciem. Pomoże plan treningowy i przyjazny kompan, który wesprze i wyciągnie na rower. towarzystwo – czyli jazda w grupie. To zdecydowanie atut utrzymywania wysokich prędkości. Osłaniamy się od wiatru, trzymamy koło, mobilizujemy się nawzajem. Pomogą ustawki kolarskie czy jazda z lepszym partnerem. choroba – a raczej przeziębienie czyli kaszel, katar, podwyższona temperatura, która najbardziej śmiałych kolarzy nie zniechęci do jazdy na rowerze. Zdarza się, że jeździmy także z niedoleczonymi kontuzjami. Pomoże trochę zdrowego rozsądku. przetrenowanie – ciężkie treningi i systematyczny udział w zawodach rowerowych znacznie wpływa na wydolność organizmu, jego regenerację, a co za tym idzie na wydajność jazdy. Pomoże kilka dni odpoczynku, relaks i zabiegi regeneracyjne. waga – im mniejsza – tym lepsza, szczególnie ma to znaczenie na podjazdach. Oczywiście najważniejszy jest stosunek masy do generowanej mocy, ale wiadomo, że na podjeździe wycieniowany kolarz minie Cię jak Pendolino mija pociąg Przewozów Regionalnych. Pomoże pozbycie się zbędnego balastu. rower – możemy odchudzić nie tylko siebie, ale też rower. Obecne rowery wykonane z karbonu są tak lekkie, że nie ma już z czego zrzucać. Ważne jest też odpowiednie dopasowanie roweru do swojej sylwetki. Pomoże zmiana roweru na lżejszy model oraz bike fitting. jedzenie – i mowa tu nie tylko o spożywaniu go w nadmiarze, ale też o zbyt małej ilości jedzenia. Bo na owsiance i bananie daleko nie zajedziemy. Pomoże dobrze zbilansowana dieta, planowanie posiłków, odpowiednie nawodnienie, a w trakcie jazdy uzupełnianie energii za pomocą np. żeli. Jak jeździć szybciej? Aby jeździć szybciej i mocniej trzeba dobrze przygotować bazę tlenową i siłową. Gdy dołączymy do tego powtarzalność i ciężką pacę to efekt będzie murowany. Ale nie jest to takie proste. W zależności od naszych predyspozycji i samozaparcia, na te efekty trzeba będzie czekać latami. Pytanie tylko, czy będzie nam się jeszcze chciało? Warto zatem zacząć od podstaw. Siła – czyli budowanie wytrzymałości mięśniowej. Głównie przez okres zimowy warto regularnie ćwiczyć na sali (raz-dwa razy w tygodniu) i rozwijać dolne partie ciała, skupić się na wzmocnieniu korpusu, barków, ćwiczeniach mięśni głębokich. Można dodać do tego ćwiczenia cardio i ogólnorozwojowe. Osobiście ćwiczyłam w zimie z piłkami, aby poprawić nieco koordynację ruchową. Tak dobrze przygotowane mięśnie zareagują na każdej górce. Podjazdy – jesteś tak silny, jak twój najsłabszy punkt. Więc gdy grupa odjeżdża Ci na podjazdach to znak, że … musisz je pokochać! Wybierz sobie najgorszą górkę w swoim mieście i zacznij się z nią zaprzyjaźniać. Wałkuj ją kilka razy w tygodniu, wspinaj się na te 5-8 procent, ćwicz najpierw przez pół godziny wjeżdżając 2-3 razy, a następnie zwiększaj ilość i tempo. W ten sposób poprawisz nie tylko siłę mięśni, technikę i zbudujesz bazę tlenową, ale też wzmocnisz się mentalnie. Interwały – czyli przysłowiowe wypruwanie flaków. Nie zdziw się, jak po takiej sesji będziesz chciał wymiotować! Ja nazywam je tabatą na rowerze czyli przeplataniem wysokiej intensywności z niską w tzw. interwałach czasowych. Im intensywność wysiłku będzie większa, tym jego czas powinien być krótszy, a dłuższy odpoczynek. Tutaj warto znać swój HRmax czyli maksymalną wartość tętna i strefy tlenowe. Dobrze sprawdzi się również miernik mocy. Trzeba pamiętać, że takie ćwiczenia mają swoje fazy: rozgrzewka (luźne, spokojne tempo), część zasadnicza oraz odpoczynek (uspokojenie pracy serca). Jak ćwiczyć? Np. 6-8 interwałów (bardzo szybkie tempo) przez minutę i minuta odpoczynku. Ja wolę 30/20 czyli 30 sekund jazdy na maxa i 20 sek. odpoczynku w cyklu 8 powtórzeń. Taki trening powinien trwać ok. 15-20 min. Uwierzcie mi, że po takiej jeździe już ma się dość! Długie dystanse – od czasu do czasu wybierzmy się na dłuższą jazdę czyli taką w granicach 100 km i więcej. Oczywiście do tego należy odpowiednio się przygotować – nawodnić organizm, dobrze odżywić, zaplanować czas i tempo, a podczas samej jazdy dobrze rozłożyć siły. Powinniśmy jechać w 2 i 3 strefie aerobowej, bez szarpnięć i maksymalnych przyspieszeń. Zbudujemy w ten sposób bazę tlenową i zaadoptujemy mięśnie i ciało do dłuższego wysiłku fizycznego. Technika – poprawienie techniki jazdy, pozycja aerodynamiczna, wejścia w zakręt, jazda na stojąco, pokonywanie podjazdów i zjazdów – to wszystko wpływa na prędkość jazdy. Wiadomo, że największe prędkości rozwiniemy na zjazdach i na płaskich trasach, układając ciało w niską pozycję czyli jadąc na dolnym chwycie kierownicy. Im bardziej aerodynamiczna i opływowa pozycja, tym mniejszy opór powietrza, a co za tym idzie lepsza czasówka. Szybka jazda wymaga techniki, którą częściowo możemy zaczerpnąć z jazdy na rowerze MTB. Podjazdy, zjazdy i zakręty są wprawdzie wolniejsze niż na szosie, ale zasada działania jest niemal identyczna. Przed podjazdem pamiętajmy, aby spróbować szybko ocenić jego poziom nachylenia i długość, a na samej górce dobrze operować przerzutkami i rozłożyć siły zostawiając ich trochę na końcówkę, którą można pojechać na stojąco. Zjazdy pokonujemy płynnie, trzymając stopy w poziomie, z lekko uniesioną pupą, ugiętymi rękoma i nogami. Palce koniecznie na klamkach hamulcowych! Możemy kręcić korbą, aby nie dopuścić do schłodzenia mięśni. Jeśli chodzi o zakręty to trzeba zahamować zawsze przed wejściem w zakręt, a nie trakcie. Wiem, że traci się wtedy prędkość, ale dzięki temu unikniemy poślizgu. Kolarze mogą poczuć się jak żużlowcy Falubazu w swoich najlepszych latach i złożyć się do zakrętu pochylając się do jego środka i wystawiając kolano do wnętrza. Awaryjnie możemy wypiąć wewnętrzną nogę z bloków. Upraszczając – nie jest ważne z jaką prędkością wchodzisz w zakręt. Ważne jest z jaką prędkością z niego wychodzisz. Szybciej! Mocniej! Więcej! Brzmi jak slogan ze spotu reklamowego, choć niektórzy kolarze-amatorzy wyznają właśnie taką zasadę. Nie mam nic przeciwko szybkiej, a nawet bardzo szybkiej jeździe na rowerze i zazdrością patrzę na wyniki swoich kolegów, którzy na dystansie 80 km osiągają średnią prędkość 35 km/h! Wciąż nie wiem, jak oni to robią… Najważniejsze jednak, aby nie patrzeć ślepo na PR-y, KOM-y, QOM-y, ściganie się na segmentach czy inne rywalizacje. One mają motywować i monitorować nasze wyniki, ale nie zapominajmy o radości z jazdy. Bo szybciej nie zawsze znaczy lepiej. *Czy wiecie jaką największą prędkość osiągnął człowiek pedałując na rowerze? To 268 km/h! To nie pomyłka. Dokonał tego w 1995 roku w Utah w USA Holender Fred Rompelberg jadąc za specjalnym samochodem, który zapewniał mu osłonę aerodynamiczną. Sezon rowerowy wcale nie musi kończyć się wraz z nadejściem pierwszych spadków temperatury czy opadów śniegu. Na dwóch kółkach można jeździć przez cały rok, jednak zimą trzeba się do tego solidnie jeździć i na co uważać - dla początkującychZe względu na zimowe warunki jazda na rowerze znacznie różni od jazdy w inne pory roku. W zimie należy unikać gwałtownych manewrów, czy szybkiej jazdy w zakrętach. Jest to szczególnie istotne, kiedy nawierzchnia jest pokryta cienką warstwą śniegu i nie widać, co się pod nią kryje. By nie mieć problemów z utrzymaniem trakcji przede wszystkim należy zachować spokój. Tylko płynne ruchy i równe tempo może nas uratować. Gwałtowne przyspieszanie zwykle kończy się tym, ze koło buksuje nam w miejscu. Dlatego, żeby uniknąć niepotrzebnego wysiłku warto jechać z mniejszą kadencją na tzw."twardym biegu", co z pewnością pozwala czuć lepiej podłoże. Im większy mróz, tym guma naszych opon lepiej trzyma się śniegu, zaś w temperaturze zbliżonej do zera śnieg robi się śliski dla gumy i tu należy wzmóc nieco naszą zimowej jeździe w szczególności w terenie ważny jest również balans ciałem. Żeby ułatwić sobie ten element, należy obniżyć nieco sztycę podsiodłową i jeśli można, to podwyższyć kierownicę. Taka pozycja, zbliżona do wyprostowanej z pewnością znacznie ułatwia jazdę po śliskiej nawierzchni, czy pokonywanie różnych zarówno miejskich jak i terenowych zdradliwe są w zimie oblodzone koleiny, czy poprzeczne przeszkody jak chociażby przejazdy przez torowiska, np.: tramwajowe - trzeba na nie uważać szczególnie i przekraczać je wyłącznie pod kątem maksymalnie zbliżonym do prostego. Nie należy wykonywać żadnych zbędnych ruchów. Najlepiej również nie hamować. Toczący się na wprost rower lepiej sobie poradzi niż najbardziej wymyślna zabawa w śniegu dla wprawionych w bojuNie ma nic przyjemniejszego, niż jazda w terenie, w szczególności z górki. Trójmiejski Park Krajobrazowy to świetne miejsce na takie wybryki, choć nie tak idealny jak góry. O ile nie zjeżdżamy po twardym jak beton lodzie czy drogą, która przykryta jest cienką warstwą śniegu, z reguły nie musimy aż tak bardzo obawiać się kontaktu z ziemią. Najlepsze są tzw. "poślizgi kontrolowane" przednim lub tylnym kołem na prostej lub zakrętach albo oboma na raz przy dużej prędkości. Nie będę jednak opisywał tej "sztuki" hamowania, żeby nie zepsuć wam tej przyjemności. Jak spadnie śnieg spróbujcie sami...Zimowe wycieczki: od czego zacząć?Tak jak już wspomniałem, zimą jeździ się znacznie trudniej, dlatego przy planowaniu wycieczki trzeba to wziąć pod uwagę. Osoby początkujące powinny zacząć od małych dystansów, by przyzwyczaić się do roweru i zimowych warunków jazdy. Ważnym elementem jest też ubiór, jednak o tym nieco dalej. Należy stopniowo przyzwyczajać się do niskich temperatur i nie wyjeżdżać od razu na 100-kilometrową trasę przy 10 stopniach poniżej zera. Jazda nawet po dobrze znanej nam drodze potrafi być stresująca i niebezpieczna, zwłaszcza gdy jesteśmy przemarznięci i zmęczeni. Jeśli wybieramy się na wycieczkę w grupie, bardzo ważne jest, by wszyscy mieli mnie więcej podobna formę, bo gdy jeden jest słabszy, reszta musi na niego czekać i marznie, tracąc zdrowie i jednocześnie całą frajdę z jazdy. Osoby jadące razem powinny odpoczywać w tym samym czasie i mieć podobne tempo zabrać ze sobą?Poza podstawowym ekwipunkiem w postaci: narządzi naprawczych, zapasowej dętki czy baterii na zmianę do lampek rowerowych warto pomyśleć o zapasie odzieży, np. parze lub dwóch parach rękawiczek (w końcu to dłonie najłatwiej odmrozić), zapasową bluzę oraz zestaw przeciwdeszczowy czyli: kurtkę i spodnie. Jeśli wybieramy się w teren, w którym o uzupełnienie "tkanki tłuszczowej" znacznie trudniej, niż w mieście, warto zabrać coś na ząb. Podczas jazdy w mrozie zwiększa się apetyt, dlatego najlepiej wziąć więcej niż za mało. Zimą nie czujemy pragnienia, choć pocimy się tak samo jak latem, mimo że tego nie odczuwamy. Pot to woda i elektrolity, które tracimy z układu krążenia, co wraz z niskimi temperaturami wzmaga odczuwalność zimna. Zatem należy dużo pić! Pocąc się i nie uzupełniając płynów, możemy doprowadzić do odwodnienia organizmu, co jest niebezpieczne. Na rozgrzanie organizmu w zimowych warunkach najlepiej sprawdzi się termos z gorącą, słodką herbatą. Jak się ubrać?Najważniejszą rzeczą w zimowym "rowerowaniu" są ciepłe rękawiczki. Bez nich praktycznie trudno sobie wyobrazić jazdę rowerem na mrozie. Przy szybszej jeździe nagie dłonie grabieją i bolą. Zapewne w ciągu kilku minut można je sobie odmrozić, dlatego warto kupować modele z tkanin nieprzepuszczających wiatru i wody. U zmarzluchów dobrze sprawdzają się rękawice narciarskie z goreteksu. Druga ważna sprawa to okrycie szyi, np. szalik lub bluza z wysoką stójką, a trzecia to głowa, przez którą tracimy wiele ciepła. Jeśli ktoś jeździ w kasku, warto zaopatrzyć się w tzw."czepek" (czyli czapeczkę zakrywającą czoło i uszy) lub kominiarkę, zasłaniającą całą twarz z otworami na oczy, usta i (albo bez) nos(a). Jeśli chodzi o oczy, w zimie przy ostrym słońcu, odbijającym się od śniegu zakłada się raczej ciemne okulary, zaś żółte szkła lub bezbarwne z pewnością sprawdzą się gdy niebo jest nieco ciemniejsze, a wieje wiatr. Przed wyjazdem na wycieczkę obowiązkowo należy posmarować twarz tłustym kremem. Warto też pomadką ochronną stosować na usta, które narażone są na elementy stroju w zasadzie są zdroworosądkowe. Warto ubierać się - tak jak w przypadku każdego innego sportu zimowego - "na cebulkę" (wiele warstw, od najcieńszej po najgrubszą) i zależnie od warunków zdejmować lub ubierać kolejne warstwy. Rzecz jasna ubranie nie powinno krępować ruchów. Jeśli jeździsz sportowo to z pewnością docenisz ubrania z oddychających tkanin "technicznych", szczególnie te chroniące przed wiatrem (windstopper i podobne). Należy unikać bawełny i stosować odzież ze specjalnych tkanin, które nawet mokre nie wychładzają ciała. Ale bez przesady. W jeździe typowo miejskiej (i oczywiście na zwykłym, miejskim rowerze, nie na "góralu" czy szosówce) bardzo pożyteczna okazuje się... długa kurtka lub płaszcz. Tak właśnie jeżdżą w zimie po miastach nasi sąsiedzi. Wracając jednak do odzieży na nogi ubiera się długie spodnie na szelkach (żeby po krzyżu wiatr nie hulał) ze wzmocnioną częścią chroniącą kolana, w końcu to one przez cały czas pracują i są bezpośrednio narażone na działanie zimnego powietrza. Na stopy buty najlepiej trekkingowe nieprzemakalne, w których można swobodnie ruszać palcami. Para ciepłych skarpet (lub dwie) oraz ochraniacze na buty i łydki (sprawdzają się szczególnie w głębokim śniegu, kiedy rower nieraz trzeba przeprowadzić). Jeśli chodzi o buty rowerowe (zatrzaskowe) można kupić neopranowe, windstoperowe czy typowo zimowe z goreteksu. Na ich temat zdania są jednak podzielone: jedni chwalą, inni narzekają, ale do tego podobno "trzeba dorosnąć".Wilgoć potęguje zimno!Na Pomorzu, ze względu na bliskość morza, wilgoć jest znacznie większa niż w głębi lądu. Dlatego podczas wycieczki rowerowej w zimie liczy się nie tylko temperatura powietrza, ale także jego wilgotność oraz prędkość wiatru. Odczuwalnie cieplej może być w słoneczny, bezwietrzny dzień, kiedy temperatura wynosi minus 7 stopni, a nawet minus 10, niż w pochmurny, mglisty i wietrzny, kiedy temperatura jest minimalnie na plusie. Trzeba jednak pamiętać, że przy temperaturze minus 7 stopni Celcjusza zaczyna znacząco wzrastać skraplanie pary w wydychanym powietrzu i zmienia się cyrkulacja powietrza podczas oddychania (oddech ulega wówczas częściowemu spłyceniu). Wszystko jednak zależy od zdolności adaptacyjnych rowerzysty, jego przyzwyczajenia do niskich temperatur i doświadczenia. Wszystko opiera się na zdrowym rozsądku. Dla jednych 10 stopni poniżej zera to idealna pogoda na rower, dla innych to "coś niewyobrażalnego" żeby w ogóle wystawić nos z artykułu:Artykuł napisany na podstawie wskazówek Marcina Hyły, redaktora Portalu Miasta dla Rowerów oraz własnych doświadczeń autora podczas zimowych rajdów rowerowych z Grupą Rowerową 3miasto.

jak się jeździ na rowerze