887 views, 17 likes, 18 loves, 0 comments, 5 shares, Facebook Watch Videos from Niepubliczny Żłobek Motylek w Złotowie: Babciu, Dziadku Kochamy Was Stream Kraina babci i dziadka (sł. i muz. Krystyna Gowik) by MAC EDUKACJA on desktop and mobile. Play over 320 million tracks for free on SoundCloud. Piosenka "Na dzień Babci" - Piosenka dla dzieci - malowanka - Jangok. Super piosenka "O Babci" - dla dzieci - Marcelina Jelonek - Podkład muzyczny - Jangok. Sto lat dla Babci i Dziadka - Najpiękniejsze życzenia - Lena Sobczyk - Podkład - Jangok. Super piosenka Na Imieniny - podkład muzyczny - Jangok. Podkład muzyczny do piosenki „Na Ja mam dziadka, ty masz dziadka, każdy z nas go ma, ale który jest najlepszy. już ustalić czas. Kłócili się jak koguty. na szabelki i na druty, kto lepszego ma, kto lepszego ma? Kłótnia im niewiele dała, jasne stało się, dziadek zawsze jest najlepszy, każdy o tym wie. Ręce więc na zgodę dali. i wesoło zaśpiewali: dziadku żyj Jeszcze chwila i znów zobaczymy się. 2.Powiedz babciu czy ktoś bardziej kocha cię. Bo tyś jest dobrocią samą w sobie mi. Że mi dałaś mamę tatę w końcu ja. Zaistniałam (em) na tym świecie żeby trwać. Ref: Powiedz babciu powiedz dziadku powiedz mi.. 3.Powiedz dziadku kto bardziej kocha cię. Ty mnie kochasz – a ja babciu Bardzo, bardzo kocham Ciebie. Kochana Babciu, Kochany Dziadku! Czas jak koło szybko krąży, rok za rokiem szybko mija. Z życzeniami wnuczek dąży, rITS. Babciu, Dziadku, kochamy Was za to, że jesteście ! - Szkoła Podstawowa nr 11 im. Floriana Marciniaka w Koninie {phocagallery view=category|categoryid=639|imageid=8313|float=left|pluginlink=1}Dzień Babci i Dziadka to w naszej szkole bardzo ważne i chyba najsympatyczniejsze święto. Każdy starał się jak najlepiej opowiedzieć o swojej Babci i Dziadku. Wnuczęta wyraziły swą wdzięczność, miłość i przywiązanie. Dziękowali za pyszne obiadki, za wspólne rozwiązywanie krzyżówek, pomoc w odrabianiu lekcji. Podczas uroczystości uczniowie prezentowali swoje umiejętności aktorskie i wokalne. Po części artystycznej wszyscy udali się na słodki poczęstunek przygotowany przez rodziców. Mamy nadzieję, że nasi Goście miło spędzili czas i chętnie do nas zawitają za rok. Kochanym Babciom i Dziadkom jeszcze raz życzymy zdrowia i samych szczęśliwych chwil. M. Radke Happy New Year !! ;3 Hej. . Szybko wzięłam prysznic, po czym przebrałam się i włosy wyprostowałam. Nałożyłam jeszcze lekki make-up, nie obeszło się bez podkłady, by móc zakryć piegi. Oprócz tego, że naturalnie jestem ruda, nienawidziłam swojej piegowatej części twarzy. No ale peszek, nie każdy rodzi się taki jaki chce. Do pokoju znów wbiegła Lily ubrana schludnie w różowiutką sukienkę i sandałki. -A plecaczek wzięłaś ? -Na co mi ? -A soczek i lalkę gdzie włożysz ? -No tak, ty masz torbę ! -Ale ja ci nie będę nosiła, soczek wezmę, ale lalę będziesz nosić. -Hm.. Dobra. Założyłam okulary na głowę, po czym zeszłam na dół. Musiałam zrobić śniadanko, tak zwany u nas Ulster Fry. ** -To co zjemy, małpeczko ? - spytałam i otworzyłam lodówkę - Tosty, naleśniki, jajka, kiełbaski, barm brack z dżemem (taki słodki, irlandzki chlebek) ? -Jajka i barm brack. Bez słowa zabrałam się za patelnię i rozpaliłam na ogniu. Wyjęłam składniki , na rozgrzanym metalu skwierczał już olej. Usmażyłam nam pyszne jaja sadzone, barm brack z dżemem truskawkowym i szklankę dobrego soku z żurawiny. Tak, wiem, jesteśmy dziwnie, ale to Irlandia - same specjały. Rzadziej jak Angole pijemy samą herbatę - zdarzy się. Kiedy byłyśmy już gotowe wzięłam do ręki torbę, zdzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a na powitanie przybysza pobiegł Maroon I , mój pies (buldog francuski). We framudze zobaczyłam blondasa w czapce celtyków. Koleś wie co dobre. -Hej.. - powiedział i pogłaskał Maroona , który całego już go obślinił. Wzięłam od niego pupila. -Przepraszam cię za niego. On i maniery. -Nic się nie stało, mój też się ślini ze szczęścia. -Masz psa ? -Owszem, ale u rodziców w Mullingar. -Rozumiem. Czekaj, dam ci chusteczkę, się wytrzesz. - wyciągnęłam serwetkę z kartonika i wyzbierałam ślinę mojego psiaka z jego bluzki - No, teraz wyglądasz jak człowiek. -Dzięki. -Lily, Niall przysz... - nie dokończyłam, bo ona mi wparowała do korytarza i rzuciła na Niall'a. Wziął ją na ręce, a ona zaczęła bawić się kosmykami jego blond włosów. -Co tam, mała ? - spytał. -Dobrze, a co ? -Cieszysz się, że idziemy do wesołego miasteczka ? -Bardzio ! Idziemy ? -Idziemy. -Jeszcze siusiu przed wyjściem. - upomniałam ją. **Piętnaście minut później*** Niall co chwilę zabierał Lily na jakieś kolejki i resztę atrakcji. Umęczyła go, ale on nawet tego nie okazywał. Po godzinie zabawy usiedliśmy na ławce, Nialler kupił nam frytki z octem (heheszky - Ola wie o co chodzi), a sam sobie wielkiego hamburgera. Nie musiał za mnie płacić , ale ten jak się uprze to nie ma zlituj się. Jak każdy koleś, który chce mi zaimponować, nie twierdzę oczywiście, że on chce, ale...Tak to wygląda lub po prostu stara się być miły. Ja nie jestem dla niego miła, no... Czasem mam gorsze dni. -Daj malutka, otworzę ci. - powiedział Horan i odkręcił mojej siostrze sok, to samo zrobił z moją butelką. Nałożył na nos ciemne oksy i zaczął jeść co swoje. Ja powoli zajadałam się fryteczkami. -Czy wy jesteście parą ? - spytała nagle Liliana. Na te słowa aż zakrztusiłam się colą. Niall poklepał mnie po plecach, ale odtrąciłam jego dłoń. -Nie jesteśmy, małolato, co ty w ogóle opowiadasz? Ja i Niall? Nigdy ! Na te słowa Nialler lekko spochmurniał . Nie chciałam sprawiać mu przykrości, ale tak jakoś wyszło. Inna reakcja byłaby dziwna. Nie chcę robić mu nadziei. -Ojć... - pisnęła tylko dziewczynka widząc minę Irlandczyka - Nie przejmuj się, ja mogę być twoją dziewczyną. Zrobiłam facepalm i myślałam że pęknę ze śmiechu i jednocześnie wstydu. Dokończyłam swoją porcję i schowałam rzeczy Lily do jej SuperRóżowego plecaka. Wyrzuciłam jeszcze śmieci do kosza i wsunęłam ciemnie okulary na nos. Przez chwilę szliśmy w ciszy. -Idziemy na diabelski młyn ? - rzucił nagle Niall. Pomyślałam, że to do Lily, więc zignorowałam - Hallo... Słyszysz? Ziemia do Tori ! - stanęłam i zdjęłam okulary. -Co ? - byłam zamyślona. -Diabelski młyn, a szkrab pójdzie na ciuchcię. -Nie, dzięki, nie mam ochoty. -No tak, ze mną nie masz ochoty, ale z Harrym albo Zaynem byś poszła. -Ej ej, Zayn i Harry to tylko moi przyjaciele, zupełnie jak ty, o co ci chodzi ? -O nic. Jesteś uparta. Przewróciłam oczyma. -Uparty to jesteś ty. -Ee tam, bez przesady. To idziesz ? -Zamknij się, Niall. -Prosiłem. -Dobra, pójdę tam z Tobą, ale jak się zatrzyma w górze nie ręczę za siebie. Jak chciał, tak zrobiliśmy. Mam nadzieję, że idioci nas nie zatrzymają na samej górze udawając że coś im szwankuje. Jechaliśmy powoli oglądając widoki. Irlandia z lotu ptaka była jeszcze piękniejsza. Gdy tak niemimowolnie zachwycałam się krajobrazem karuzela stanęła. Nie no perfidne żarty ! Wystraszyłam się i niechcący złapałam jego dłoń. Uświadomił mi to swoim głupim uśmieszkiem , więc szybko ją puściłam. -No to utknęliśmy tu. - mruknął cicho. Spiorunowałam go wzrokiem. Mnie nie było do radości. -Serio ?! - spytałam z ironią w głosie. Moja wypowiedź nie miała konkretnego adresata. Zawsze tak reagowałam, gdy mogłam po prostu powiedzieć: "WTF?!" lub "Boże, specjalnie sobie ze mnie jaja robisz i się śmiejesz !!" . -Chyba. - spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem. W jego niebieskich oczach wręcz się iskrzyło. -Ależ masz wielkie oczy. - stwierdził - Ku***wa , ty wiedziałaś że tu tak wysoko ? -Niall, to nie jest śmieszne. -Dla mnie tak. -Przestań. -Ale z czym ? -Z tym swoimi gierkami. -Pokazać ci prawdziwą gierkę ? - teraz jego się przestraszyłam. Zamknął oczy i powoli się do mnie zbliżył. Jeszcze chwila i... _________________________________________________________________________ Jak myślicie, co dalej ? Przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale stare kości - pisać sie nie chce, ale jak jest wena i natchnienie to od razu inna gatka. Nareszcie długi, 14 rozdział !! . Zmieniłam trochę wygląd Tori ; ) No może nie tak trochę . i podkręciłam włosy na lokówce. Jeszcze tylko zrobiłam lekki makijaż i mogłam zejść na dół, gdzie panował już chaos. Niall w kuchni podrzucał naleśniki na patelni bez w samych spodniach, Louis biega po domu krzycząc że jest SuperManem, Harry za nim że jest Iron Man z garnkiem na głowie, Liam ich uspokaja, a Zayn beztrosko stoi przed lustrem narzekając na swoją fryzurę - normalka, typowy dzień gdy nie mam taty w domu. Perfekcja. Inaczej nie nazwałabym tego gromadką One Direction. Ich zachowanie bardzo mnie rozśmieszyło, ale może to dlatego że byłam ich fanką ? No okej, nadal jestem, ale to nie oznacza wcale że ich uwielbiam ponad wszystko. Są dla mnie normalnymi chłopakami. Wparowałam do kuchni by napić się mleka z rana. Spojrzałam na Nialla, który smażył naleśniki, bez koszulko ! Zamknęli mnie tu z idiotami. Zrobiłam w myślach facepalm po czym wyjęłam z lodówki zimne mleko. Po chwili do kuchni wbiegła reszta One Direction. Larry uspokojony, Zayn uczesany a Liam w spokoju nie mówiąc co chwilę: Harry odłóż to krzesło i Louis zdejmij majtki z głowy usiadł na miejscu. Cała gromadka oprócz mnie i Nialla jeszcze buszowała po kuchni. Nalałam sobie trochę białkowego napoju po czym usiadłam obok Zayna przy wielkim stole. -Niall, stary, to ty umiesz naleśniki smażyć ? - spytał Liam. -Jakbyś nie wiedział. - odparł blondas z widocznym grymasem na twarzy. Pokręciłam głową z dezaprobatą po czym zaczęłam wpatrywać się w Harrego i Zayna, którzy pokazywali sobie coś w telefonach. Skoro już mowa o telefonach, gdzie jest mój ? Nagle usłyszałam swój dzwonek, stary dzwonek "Stand Up". Spaliłam buraka, bo chłopcy zwrócili się na mnie dziwnym wzrokiem. Szybko zaczęłam szukać go po kuchni, aż Harry się odezwał. -Tu coś jest ! Tego szukasz ? - spytał wymachując moim telefonem. Wyłoniłam się spod wysepki kuchennej niczym gepard. Policzki miałam czerwone a oczy wielkości pięcio-złotówek. Nie zdziwiło mnie to, bo to wstyd. A oni ? Oni chichotali jak małolaty słysząc w tle ich własną piosenkę. -Harry oddaj mój telefon ! - zawołałam i rzuciłam się w jego stronę, jednak nim zdążyłam do niego dobiec on odebrał. -Hallo ? - no i za późno - Tu Harry... Styles. W słuchawce usłyszałam pisk, krzyk, później jakiś trzask. -No nieźle Harry, Pattie dostała zawału. Dziękuję i gratuluję. -Skąd wiesz że to twoja przyjaciółka ? -No proszę cię, nikt inny nie mógł tak zareagować na twój głos, oddawaj telefon, mam nadzieję że nie zemdlała. -Ja też mam taką nadzieję. Spiorunowałam go wzrokiem po czym wyrwałam mu telefon. -Hallo ? Pattie ? Żyjesz tam ? -Ha... Ha... Ha... Harr... Harry Ssss... Sty... - słyszałam tylko zająknięcia. Tak, żyła jeszcze. -Ja zadzwonię za godzinę. - dodałam na koniec, po czym się rozłączyłam. Dziewczyna musi odżyć, bo po takim szoku rzadko co można się otrząsnąć. Zasiadłam z powrotem na swoim miejscu. -Ja też dostanę ? - Horan zaczął nakładać wszystkim swój wyrób po czym sobie nałożył trzy razy tyle. -No raczej, zobacz jaka ty chuda jesteś ! Znów zemdlejesz bez jedzenia. -A kiedy ja ostatnio zemdlałam ? -Na mój widok na koncercie. - powiedział Niall z cwaniackim uśmieszkiem. -To nie było na twój widok, to było od niedotlenienia. -Pomarzyć sobie nie można ? -Nie można. To dasz mi te placki czy sama mam sobie wziąć ? -No już już, chwila... - chłopak wziął nóż i zaczął coś odkrawać w tym naleśniku. Po chwili podał mi na talerz placek w kształcie serca. -Ładny. - mruknęłam - I jakimś cudem w kształcie serca. - chwyciłam syrop klonowy, po czym wzięłam do ręki łyżeczkę by ładnie posmarować. -Aaa !! Zamach na Liama !! - zawołał Zayn. Spojrzałam na niego zdumiona, a Liam zaczął udawać że ssie kciuka ze strachu. -Wiem o jego fobii i tak, planuję zamach na was wszystkich. Mam miny pod łóżkiem. -Bez żartów, ja serio się boję łyżeczek, one są takie wieeeelkieee i... Metalowe. Mam w nocy koszmary. -Yyy... Dobrze ? To ja wezmę nóż. - odłożyłam łyżkę i wzięłam nóż którym rozsmarowałam syrop. Przez cały czas, gdy siedziałam z nimi zajadając się racuchami oni zachowywali się jak idioci, w sumie to normalka u nich, ale nie aż tak ! No cóż, wcale mnie to nie przeszkadza, bo mi samej również odwala. Uczta dobiegła końca, postanowiłam że zadzwonię na spokojnie do Pattie. Czekając na połączenie wyszłam na dwór przed basen i usiadłam na leżaku. -Hallo ? Pattie ? - spytałam gdy ktoś odebrał. -Tak, to ja... Matko Kochana, zgon miałam ! Harry naprawdę do mnie zadzwonił ? - znów zaczęła się paplanina w języku irlandzkim. Zapomniałam jak on brzmi przez te trzy dni spędzone tutaj. -Odebrał mój telefon. - nie chciałam jej okłamywać. W pewnym sensie nie było tak jak jej się wydawało. -Aa... No szkoda. Wiesz jak ja ci zazdroszczę ? Też chcę mieszkać z chłopakami ! -Nie chciałabyś, chaos robią. -Tak jak ty i ja. -Ale oni robią większy ! Wiesz co ? W poniedziałek wracam do Dublina, na parę dni z tym Niallem, spotkamy się i wtedy ja spotkam się z Deklonem, dawno z nim nie gadałam, a powinnam. -Deklona nie widziałam od kiedy wróciłam do Dublina. -Pewnie na tych praktykach znów jest, wiesz co ? Ja muszę już kończyć, oddzwonię do ciebie w najbliższym czasie. -To pa. -Bay. - rozłączyłam się, wrzuciłam telefon do bardzo ciasnej kieszeni po czym wróciłam z powrotem do domu, a tam co zobaczyłam ? Nie no masakra ! _________________________________________________________ I jak rozdział ? Podobał się ? Liczę na komenarze . See ya ; ** 006. Never throw me to water ! -Obudzi się ? -Chyba tak. -A oddycha ? Poczułam delikatny dotyk czyjegoś ucha na moim brzuchu. -Oddycha. -Jak myślicie, wszystko z nią dobrze ? -Było nie ciągnąć Zayna, to on by nie złapał jej ! -Ej to był wypadek ! -Dobra, nieważne. Jest przytomna i to jest najważniejsze. -Jesteście idiotami, ty Niall w szczególności, twój przyjaciel nie umie pływać a ty chcesz go zabić ! -To nie było wcale tak ! I słuchałam tak ich głupiej rozmowy. Na ten krzyk Nialla od razu otworzyłam oczy i zaczęłam kaszleć. Zobaczyłam całą piątkę pochyloną nade mną. -Jesus, ja żyję ? - spytałam ciężko oddychając. -Tak, na szczęście. - ktoś pomógł mi się podnieść z tyłu za ramiona. -Koc ! Szybko ! - zawołał Hazza. Liam pobiegł po to o co prosił i po chwili założył mi na plecy. Marzłam, na sam widok wody. Przechodziły mnie ciarki i miałam gęsią skórkę. Nie umiałam pływać, tak, lęk przed wodą dał o sobie znać. -Ahh... Tak mi przykro Tori że cię wciągnąłem, ale to wszystko przez Nialla ! - powiedział Malik. Musiałam milczeć, jakoś nawet szczęka mi zastygła. -Czemu nic nie mówisz ? Zawsze masz jakiś tekst na temat wszystkich i wszystkiego. - powiedział Louis. -To prawda, ale... -Może przestańmy tak nawzajem się winić,bo to do niczego nie doprowadzi. Lepiej mów jak sie czujesz. -Harry, czuję się okropnie, boję się wody ! Boję... Od dziecka, mam dość... Kto mnie wyciągnął ? - spytałam i po policzku popłynęła mi samotna łza strachu - I teraz pokazałam swoją słabą strone... Wygłupiłam się jak pies. -Nie wygłupiłaś się, to... Ja cię wyciągnąłem a Niall zabrał na kładkę. -Wiesz że uratowałeś mi życie, prawda ? -Tak i nie dostanę nic za to ? - uśmiechnął się łobuzersko. Natchniona jego słowami rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w jego mokry policzek. Po chwili uświadomiłam sobie co ja robię. -Matko Kochana, co ja wyprawiam ? - powiedziałam do siebie. -Mi tam pasuje ! - zawołał uradowany loczek. Mój piorunujący wyraz twarzy od razu powrócił. -Hm... Czemu tylko on dostał nagrodę ? - spytał oburzony Niall. -To wszystko twoja wina Niall, gdybyś nie pociągnął Zayna... W ogóle po co ty to zrobiłeś ? Przecież on nie umie pływać ! Co ty ćwiczysz ? -Ja tylko... Ja... Nieważne już, kiedyś wam powiem. -Kiedyś... - powtórzyłam z drwiną - Kiedyś pewnie mi powiesz, no ale dobrze że nikomu się nic nie stało. -Ale czy ty się dobrze czujesz ? Masz kolor ściany ! -Tak Liam, dobrze się czuję. Nie martw się. - wyprostowałam się i owinęłam mocniej ręcznikiem, by poczuć ciepło. Od razu lepiej. Miałam już serio troszku dość. Wróciliśmy do domu, nikt nie odezwał się ani słowem. Przebrałam się w czyste ciuchy. Usiadłam na kanapie w salonie piorunując całą piątkę wzrokiem. Nie miałam ochoty jeść, spać, pić... Nie chciałam nic. Byłam zmęczona i zrezygnowana w z jednym. -Weź to, wypij. - Liam wracając z kuchni podał mi kubek jakiegoś ciepłego napoju. -Co to ? - spytałam wąchając. -Spróbuj. -Jeśli coś tam dosypałeś to nie ręczę za siebie. - wszyscy oczywiście na te słowa zareagowali śmiechem. Wzięłam łyk i poczułam że od razu robi mi się lepiej - Dzięki. A teraz powiesz co to ? Skręca mnie w żołądku. -Przegotowana woda z sokiem. - odparł. -Uu... Jakie twórcze. - powiedziałam pół żartem pół serio. -Ma skręcać. - dodał. Uśmiechnęłam się i przechyliłam całość. Zrobiło mi się bardzo ciepło. Było już wszystko w porządku. -Od razu lepiej. - powiedziałam owijając się kocykiem - Następnym razem Niall, obiecuję że wrzucę cię bez poczucia winy. - wszyscy oprócz NIEGO zaczęli się śmiać, wraz ze mną. Cały wieczór spędziliśmy gadając i wygłupiając się. Przyznam, że trochę ich nawet polubiłam. Nasze stosunki o jeden stopień się poprawiły. Mam nadzieję że następne dni również zmienią mnie w przeszczęśliwą dziewczynę, jaką jestem na razie. __________________________________________ I jak wam się rozdział podoba ? Komentujcie <3 005. Nobody knows Kocham LWWY ! ♥ A wy ? Hahha kocham tę scenę Niallera :) xx Hezzy :) xoxo ;* Przeglądając Twittera natknęłam się na tweeta od Deklona. Szybko go odczytałam w całości. "@StonedMagic Hej. Kiedy przyjedziesz do Dublina ? Tęsknię za tobą. Trzymaj się :) xx". Rany, tak bardzo chciałam się z nim spotkać, ale jak zwykle nie mogłam. Na zawsze ! Jak już pojadę, chcę jak najszybciej do niego pojechać, tylko... Myślę że nie nabierze podejrzeń gdy zobaczy mnie z Niallem. Wiadomo że razem nie jesteśmy i nie będziemy. Jak najszybciej mu odpisałam: @Master Jasne kochanie, że się spotkamy. Tylko na to czekam, tata powiedział że za dwa dni mogę lecieć. Więc czekaj <3 xx. Wysłałam akurat tweeta i usłyszałam właśnie głos taty. Nie usłyszałam dobrze czego ode mnie chciał, więc wyszłam i stanęłam przy poręczy. -Co ? ? - wydarłam się. -Chodź zejdź na dół coś zobaczysz ! -Nie interesuje mnie to cokolwiek to jest. - rzuciłam. Pewnie to było niemiłe, ale jakoś nie mam nastroju. Weszłam z powrotem do pokoju i akurat wybierałam ubrania, bo te co miałam na sobie były brudne i znoszone, do pokoju wszedł Harry. -Tori chyba coś nie w humorku jesteś. -Odkrycie roku. - mruknęłam. -Jeszcze ani razu od kiedy tu jesteś nie usłyszeliśmy od ciebie czegoś miłego ! - widziałam że był trochę zdenerwowany. Postanowiłam się troszku zmienić. -Masz z tym jakiś problem ? - spytałam. Nie, no serio nie potrafiłam być miła. -A żebyś wiedziała, że tak. Czy o nas chodzi ? Powiedz co sie stało. -Mieszkam w Londynie ! Zostawiłam przyjaciół i rodzinę a co najwazniejsze ojczyznę ! To się stało ! I nie chodzi o was. -Spokojnie. -Jak mam być spokojna ? Proszę, zostaw mnie, nie rozumiesz że muszę się zaklimatyzować ? Wcale nie jest mi dobrze, nie jest dobrze czaisz? Nie jest dobrze i proszę abyś opuścił mój pokój. -Jak ci przejdzie... -Wyjdź ! - zawołałam. On natychmiast uciekł, po prostu wybiegł. Łał, dobra jestem. Wybrałam to klik i włosy rozczesałam bardzo starannie, po czym podkręciłam na lokówce. Poprawiłam makijaż i zeszłam na dół. -Tori zjesz coś ? - spytał tata pakując swoje rzeczy. -Nie chcę. -Dlaczego ? -Tato, ile razy mam ci powtarzać ?Zapomniałeś, że lekarz pozwolił mi jeść tylko sałatki i minimalne ilości mięsa z kurczaka ? -Zapomniałem. To zjedz cokolwiek bo znów zemdlejesz. -Spokojnie, nas jest pięciu, uratujemy ją. - powiedział Niall, ale ja to zignorowałam. Wszyscy w śmiech a ja zaczęłam dalej wymianę zdań z tatą. -...więc nie musisz się o mnie martwić, już jadłam. A ty gdzie idziesz ? -Ja ? Ja do studia załatwić parę spraw, później na konferencję prasową i załatwić sesję zdjęciową oraz koncerty... Hm... Nie będzie mnie całą noc. Mam nadzieję że nie rozniesiecie domu w drobny mak jak ostatnio. Miej na nich oko Tori. Nie no w sumie co ja gadam ? Ty nawet siebie nie potrafisz upilnować. Uważajcie na siebie, a ty Tori nie zbliżaj się do żadnych ostrych narzędzi ani ognia. Upilnujcie ją. -Będziemy grzecznie się bawić ! - zawołał za nim Harry i mężczyzna wyszedł. Zostałam z nimi sam na sam. -Tori chcesz z nami jechać nad jezioro ? Zaczyna się robić słonecznie. - stwierdził Liam. -Nie mam ochoty. -Oj no daj spokój, wiemy że chcesz. -Nie, nigdzie z wami nie chce iść. -Tylko tak mówisz. O co naprawdę chodzi ? -O nic. Dlaczego podejrzewasz że o coś chodzi ? - odpowiedziałam mu pytaniem. -Ty coś ukrywasz, jesteś tajemnicza. -Może. - mruknęłam na odczepkę. -Nie bądź taka, zrób nam przyjemność i jedź z nami. Poza tym ciebie trzeba pilnować... -Nie mam dziesięciu lat Harry ! Dajcie mi wszyscy spokój. - wiem, źle zrobiłam, ale co ja poradze że mam taki charakter ? Nic. Życie się mówi. -Chcieliśmy żebyś z nami pojechała... - powiedział smutno Louis i cała piątka powoli się oddalała. -Nie no dobra ! Bierzecie mnie na litość ! - zawołałam chcąc ich zatrzymać. Stanęli jak wryci, ale jeden Hezzy oprzytomniał. -Czyli... Jedziemy ! Chodźcie się przebrać ! - zawołali i pobiegli na górę. Ja za nimi jak cień. Musiałam się trochę przebrać. Zdjęłam poprzednie ciuszki i poskładałam, po czym wzięłam coś cieńszego -to klik (bez biżuterii). Chwyciłam torbę i twetując na fonie zeszłam na dół. Chłopcy jeszcze coś robili, więc wyszłam na dwór by zażyć świeżego powietrza. Zauważyłam na dodatek że skrzynka pocztowa była pełna. Postanowiłam sprawdzić co przyszło. Otworzyłam i z niej wysypały mi się listy oraz jedna duża paczka. No tak, zamówiłam "nożyce" do strojenia gitary. Rzeczywiście, było do mnie. Odłożyłam to gdzieś na stolik oraz resztę kopert. Po chwili z domu wyszedł Liam, Harry, później Zayn, Louis i Niall z... Moją gitarą ! -Tori czy to twoje cudo ? - spytał. -Tak, co chcesz z tym zrobić ? -U mnie oderwała się struna, więc pożyczyłem sobie twoją. -Bez pytania ? -W sumie powinienem zapytać. No więc mogę pożyczyć ? Zrobiłam FacePalm. -Tak, możesz. - odparłam przez zęby. -Bardzo ładna gitara. -Dziękuję. - rzuciłam na odpierdziel. Chłopak przełożył ją sobie przez ramię. Nie obserwowałam jego dalszych ruchów, tylko poszłam za nimi do auta. Był to niewielki van voltzvagen (przepraszam nie wiem jak to się pisze). Usiadłam na samym końcu, żeby żaden z nich nie siadał obok mnie. Kiedy Hezzy chciał usiąść obok mnie położyłam na to miejsce nogę. -Tu zajęte. Chłopak westchnął, machnął ręką po czym usiadł gdzie indziej. Zostałam na tym miejscu sama, w sumie nie sama, towarzyszyła mi moja zacna torebunia. **Po piętnastu minutach** Dojechaliśmy na miejsce. Oczywiście nie udzielałam się w ich wygłupach i głupich rozmowach. Gdy stanęliśmy wyszłam jako pierwsza. -Gdzie to jesteśmy ? - spytałam zakładając okulary przeciwsłoneczne. -Lanoo, mała wioska gdzie graliśmy Gotta be you. -Ładnie tu. Poszliśmy na brzeg. Oni porozbierali się do samych kąpielówek, a ja bez niczego usiadłam stanęłam na kładce, gdzie jak podejrzewam mogło być z przynajmniej dwa metry głębokości. -Z drogi dzieci Nialler leci ! - zawołał blondas i pobiegł prosto na mnie. Na szczęście się odsunęłam. Za nim wpadła cała reszta, oprócz Zayna. -Zayn a ty ? - spytałam. -Ja... Nie wiem czy mogę ci to powiedzieć. -Ja wiem, moja przyjaciółka wie o was wszystko. Czasem jak zacznie o was gadać nie ma tego końca, później nawet nie wiem o czym mówi. - powiedziałam i usiadłam obok niego na pomoście. -Tak nagle jesteś miła ? - spytał. -Uświadomiłam sobie właśnie, że to że będę mieć focha na cały świat nic nie zmieni. Takie jest życie. -Czekałem na ten moment gdy to powiesz. - uśmiechnął się i lekko do mnie zbliżył. Trochę to wyglądało dziwnie, więc się cofnęłam. -Czemu się odsuwasz ? -A czemu ty przysuwasz ? - odpowiedziałam mu pytaniem. -Tak sobie. Teraz już się nie boję ciebie. -A co wcześniej się bałeś ? -Ty jesteś straszna ! - zawołał - Mogłabyś być naszym menadżerem albo ochroniarzem. -Nie zauważyłeś mojego wzrostu ? Może jestem straszna, ale za to mierzę zaledwie 164 centymetry, a zobacz jaki ty duży jesteś. -Wiesz Tori, ja... Nie za bardzo cię rozumiem, widzę że się starasz, ale nadal gadasz po irlandzku. -Fuck. - przeklęłam pod nosem - Ah... Co ja ci poradzę? Jestem Irlandką czystej krwi i jestem z tego dumna, niestety... Mój angielski nie jest dobry, ale się uczę. - i w tym momencie spojrzałam mu w oczy. On zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Po chwili podpłynęli do nas chłopaki i Niall wciągnął Zayna za nogę do wody. Nie miał miłej miny. Nie wiem o co mu mogło chodzić ! Zayn jeszcze przy tym złapał mnie za rękę i również wpadłam. -Ratunku ! Ja pływać nie umiem ! - zawołałam krztusząc się wodą. -A myślisz że ja umiem ? - dodał mulat próbując się złapać wystającej deski. Nie czułam gruntu pod nogami., w dodatku zahaczyłam o coś nogą pod wodą i zanurzyłam się. Oczywiście nie z własnej woli ! Poczułam że woda napływa mi do płuc, a serce coraz wolniej bije. Straciłam przytomność... ___________________________________________________ Jak myślicie? Kto uratuje Tori ? Jak wam się rozdział podobał ? Pamiętajcie że komentarz = szacunek do autora ! Tak jak mawia Dziewczyna Polska <3 Karta utworu Kupujesz utwór w wersji z linią melodyczną, bez zmiany tonacji (w takiej wersji jak prezentowana w DEMO). Kliknij w przycisk dodaj do koszyka. Możliwość zakupu utworu bez linii melodycznej, oraz w zmienionej tonacji. Pojawi się w następnym kroku. DLA BABCI I DZIADKA - dziecięcaWyczaruję dla babunisuknię z kropel rosy,szal z obłoczków, wstążkę z tęczywplotę jej we droga babciu,to wszystko dla droga babciu,bardzo kocham Ciebie. (bis chórek)Namaluję dziadziusiowirybek pełną rzekę...itd Wyszukiwanie Płatności U nas możesz w szybki i bezpieczny sposób zapłacić przez Internet korzystając z płatności online. Bądź przebojowy Chcesz być na bieżąco informowany o nowościach naszego serwisu? Dzięki nam śpiewaj najpopularniejsze przeboje! Zapisz się! Wasze przeboje Napisz, których utworów brakuje na naszej stronie. Tekst piosenki: Orkiestry dęte Teskt oryginalny: zobacz tłumaczenie › Tłumaczenie: zobacz tekst oryginalny › Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra Pa pa pa pa ra pa pa pa pa Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra Pa pa pa, la la la la la la la la la Niby nic, a tak to się zaczęło, niby nic, zwyczajne pa pa pa. Jest w orkiestrach dętych jakaś siła, bo to było tak: Babcia stała na balkonie, dołem dziadek defilował, ledwie go ujrzała, nieomal zemdlała: skrapiać trzeba było skronie. Dziadek z miejsca zmylił nogę, pojął: czas rozpocząć dzieło! Stanął pod balkonem, huknął jej puzonem, no i tak to się zaczęło Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra Pa pa pa pa ra pa pa pa pa Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra Pa pa pa, la la la la la la la la la Niby nic, a tak to się zaczęło, niby nic, zwyczajne pa pa pa. Jest w orkiestrach dętych jakaś siła, bo znów było tak: Mama stała na balkonie, dołem tatuś defilował, ledwie go ujrzała, nieomal zemdlała: skrapiać trzeba było skronie. Papcio z miejsca zmylił nogę, poczuł, jak go coś natchnęło. Stanął pod balkonem, huknął jej puzonem i tak podjął dziadka dzieło. Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra Pa pa pa pa ra pa pa pa pa Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra Pa pa pa, la la la la la la la la la Niby nic, a tak to się zaczęło, niby nic, zwyczajne pa pa pa. Jest w orkiestrach dętych jakaś siła, lecz ich dzisiaj brak! Próżno bowiem na balkonie, czekam by ktoś defilował, żebym go ujrzała, nieomal zemdlała, by mi nacierano skronie... Żeby z miejsca zmylił nogę, tak jak tamtym się zdarzyło, stanął pod balkonem, huknął mi puzonem, by mi także się spełniło. Stanął pod balkonem, huknął mi puzonem, by mi także się spełniło. Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra Pa pa pa pa ra pa pa pa pa Pa pa pa pa ra pa pa pa pa ra Pa pa pa, la la la la la la la la la la By by by by by by by by rare rareBy by by by by by by by rareBy by by by by by by by rare rarePa pa pa, la la la la la la la la laApparently nothing, and so it began,like nothing ordinary bye is a force brass bands,because it was so:Grandma stood on the balcony, defilował bottom grandfather,barely saw him, almost fainted: sprinkle had of space misled leg realized: the time to start work!He stood under the balcony, boomed the trombone, well and so it beganBy by by by by by by by rare rareBy by by by by by by by rareBy by by by by by by by rare rarePa pa pa, la la la la la la la la laApparently nothing, and so it began,like nothing ordinary bye is a force brass bands,because again, it was:Mama stood on the balcony, bottom daddy defilował,barely saw him, almost fainted: sprinkle had of space misled leg felt inspired by stood under the balcony, boomed the trombone and so has the work of his by by by by by by by rare rareBy by by by by by by by rareBy by by by by by by by rare rarePa pa pa, la la la la la la la la laApparently nothing, and so it began,like nothing ordinary bye is a force brass bands,but their absence today!Vain because the balcony, I'm waiting for someone defilował,I saw him, almost fainted, that I applied to the temples ...In order to place misled leg as happened at that,stood under the balcony, I crashed trombone, I would also be stood under the balcony, I crashed trombone, I would also be by by by by by by by rare rareBy by by by by by by by rareBy by by by by by by by rare rarePa pa pa, la la la la la la la la la la Pobierz PDF Kup podkład MP3 Słuchaj na YouTube Teledysk Informacje Jeden z największych przebojów Haliny Kunickiej. Melodia piosenki utrzymana jest w rytmie marsza. Słowa: Jan Stanisławski Muzyka: Urszula Rzeczkowska Rok wydania: brak danych Płyta: brak danych Ostatnio zaśpiewali Inne piosenki Halina Kunicka (24) 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 3 komentarze Brak komentarzy Scenariusz przedstawienia z okazji Dnia Babci i Dnia Dziadka na podstawie baśni Janiny Porazińskiej O DWUNASTU MIESIĄCACHGRUPA WIEKOWA: 5-latki; „Sowy”DATA: mgr Beata JankaPLACÓWKA: Przedszkole nr 17 w PoznaniuFORMA ORGANIZACYJNA: 25 minut – przedstawienie20 minut - poczęstunekCELE OPERACYJNE – dziecko będzie potrafiło:− ustawić się w półkolu,− poprawnie odtworzyć tekst mówiony,− zaśpiewać piosenki,− poruszać się w takt słyszanej muzyki,− wzmocnić swoją więź uczuciową z bliskimi osobami,− oswoić się z publicznymi występami,− przyjąć odpowiedzialności za przebieg uroczystości,− być gościnnym i otwartym w kontakcie z przybyłymi gośćmi,RODZAJE AKTYWNOŚCI:− słowna,− ruchowa,− muzyczna (poruszanie zgodnie ze słyszanym rytmem, śpiew piosenek)POMOCE I ŚRODKI DYDAKTYCZNE:− nagrania na płycie CD (odgłosy natury, melodie, piosenki).− teksty ról, wierszy i piosenek,− rekwizyty, tj. ognisko, koszyk z jabłkami, zboże, ściereczka, dzbanek,− upominki dla dziadków,− dekoracja sali,− odświętne strojeW opracowanym przeze mnie scenariuszu występuje 25 dzieci (część jedynie statystuje). Scenografia jest stała, a zmiany miesięcy sygnalizowane są efektami akustycznymi - nagraniami odgłosów uroczystościPowitanie gości przez nauczycielaWstęp (muzyka)Narrator (czyta)- Była w chacie gospodyni. Miała córkę Andzię i miała pasierbicę Kasię. Pasierbica była dobra, a córka była dokucznica. Macocha bardzo źle traktowała Kasię. MacochaPrzynieś chciała się pasierbicy z domu pozbyć. Spadły śniegi i przyszedł mróz. Nadszedł (recytują fragment wiersza „Bracia miesiące” Ewy Stadtmuller)Suną sanie – a w nich GRUDZIEŃ,co przynosi, chyba wiecie. Wnet się stary roczek skończy - wszyscy bracia już w komplecie. Macocha- Idź w las i nazrywaj jabłek z drzewa. Bez nich cię do izby nie wpuszczę!Pasierbica- A gdzież ja w zimie jabłka znajdę?Macocha- Szukaj, gdzie chcesz, a ja swojej woli nie odmienię!Narrator (odgłos wiatru)- Idzie pasierbica polem. Wiatr hula i szarpie jej nędzne ubranie, oczy śniegiem zasypuje. Doszła do zginę, albo z mrozu, albo z głodu. Narrator (odgłos palącego się ogniska)- Kawał drogi uszła, aż tu widzi: ogień się pali, a przy ognisku dwunastu braci Witajcie, kim jesteście?Wszyscy Witaj, jesteśmy bracia Który z nas najbardziej ci się podoba? Pasierbica- Wszyscy jesteście piękni, boście – wszyscy A po coś tu przyszła, dziewczynko?Pasierbica - Macocha kazała mi jabłek nazrywać, ale gdzie ich w tak mroźną zimę szukać?Grudzień- Nie martw się, może je wrześniu, (recytują fragment wiersza „Bracia miesiące” Ewy Stadtmuller)Kwitną wrzosy, wrzesień woła!Do przedszkola wracać ten czas umyka jesień. Wielkie nieba! Wrzesień- Idź, sierotko, za tę pierwszą polanę i jabłoni dziewczynka, patrzy... a tam jabłka rosną! Piosenka "Jabłko" (CD z nagraniem piosenki z „Elementarz piosenki” piosenka nr1)Nad polami, nad lasami wędrowało zajaśniało nad naszą jabłonkąPrzystanęło, zajaśniało nad naszą jabłonkąRzuca słonko na jabłonkę tysiąc swych promieniI już tysiąc na jabłonce jabłek się już tysiąc na jabłonce jabłek się kosza narwała i wróciła do ogniska Wrześniowi ślicznie podziękować. Pasierbica- Dziękuję ci, Wrześniu, za Idź spokojnie do domu, a jak będziesz czegoś potrzebowała, to przyjdź do Biegnie sierotka do domu, a nadziwić się nie może i temu, że jabłka wyrosły, i temu, że zimna wcale nie czuje, a i droga jakoś zrobiła się niedługa. Już przed chatą staje i w drzwi Jeśli nie masz jabłek, to do chaty cię nie wpuszczę!Pasierbica- Mam, mam, popatrzcie tylkoMacocha (zdziwiona)- Sprawiedliwie...jabłka (odgłos wiatru)- Minęły trzy dni. Mróz jeszcze bardziej się nasilił, wichry jeszcze bardziej rozsrożyłyMacocha- Zjadłyśmy już jabłka. Przynieś nam teraz zboże! Chleb nam upieczesz! Biegaj mi zaraz! A jak go nie znajdziesz, to nie wracaj!Narrator (odgłos wiatru)- Znów idzie sierota w las. Wichry ją szarpią, mróz na wylot ją przejmuje. Każda kosteczka w niej z zimna się trzęsie. Ale jakoś do lasu (nieśmiało)- Witajcie, bracia Miesiące. Wstyd mi, że znów z prośbą przychodzę, ale macocha kazała mi świeżego ziarna na chleb Ziarenek chce, powiadasz. Bracie Październiku, (recytują fragment wiersza „Bracia miesiące” Ewy Stadtmuller)Już październik złotolistnyNiesie grzybów pełne jabłka, zebrał gruszki...Skosztujecie? Bardzo proszę! Październik- Idź, sierotko, za tę sosnę, dziewczyna a na polanie pełno zboża, jakby tu kto cały wór ze spichlerza wysypał. Piosenka „Młyn” T. Śliwiak (CD z nagraniem piosenki z „Elementarz piosenki, piosenka nr1)Zwiędła już leszczyna,Liść na stawie wóz do młyna,Jeden, drugi, /A młyn miele zboże nasze,To na mąkę, to na kaszę. /x2Młynarz się ubieliłBiałym mącznym Piękną dziś powiada -robotę /A młyn miele zboże nasze,To na mąkę, to na kaszę. /x2NarratorNazbierała pełny dzban i poszła październikowi Ach, jakie piękne zboże! Dziękuję, Idź spokojnie do domu, a jak będziesz czegoś potrzebowała, to przyjdź do Idzie dziewczyna do domu i, jak za pierwszym razem, wcale jej nie zimno i dzbanek nie ciąży, a i droga Jeśli nie masz ziarna... (chwyta się za głowę, niedowierza ), jakie piękne i pachnące! Chodź, córeczko, zjemy chleb na kolację. A ty nam go upieczesz!Narrator- Minęło kilka (mówi do publiczności)Niemądra byłam, że chciałam jabłek i ziarna. Wszystko zjedzone i nic nie zostało a teraz pić mi się chce!Pasierbico! Idź do lasu i przynieś mi w dzbanku jesiennych kropli deszczu. Bez nich się w chałupie nie pokazuj!Pasierbica (rozpłakała się)Gdzie w taki mróz znajdę jesienne krople deszczu? MacochaMasz je przynieść i koniec!Narrator- Znów idzie w las sierota, znów przed braćmi Witajcie, bracia Miesiące. Jesiennych kropli deszczu macocha kazała mi listopadzie – króluj (recytują fragment wiersza „Bracia miesiące” Ewy Stadtmuller)Pusto już nad w polu, pusto w do snu się położyłWitaj, bracie listopadzie! Piosenka Pada deszczyk (CD z nagraniem piosenki „Elementarz piosenki, piosenka nr7)/Pada, pada deszczyk pada,deszczu już za wiele./ x2/Pójdę do przedszkola,bo mi tam weselej./ x2/Pożycz mi, babuniuswego parasola./x2/Chociaż deszczyk pada,pójdę do przedszkola./x2(Pasierbica w trakcie piosenki zbiera padający deszcz do dzbanuszka. Podchodzi do Listopada i mówi:)PasierbicaDziękuję bracie listopadzie za dzbanek jesiennego deszczyku. Listopad- Idź spokojnie do domu, a jak będziesz czegoś potrzebowała, to przyjdź do biegnie sierotka przez las do domu. Droga jej szybko nie masz kropli jesiennego deszczu – do chaty cię nie wpuszczę!SierotkaMam – najprawdziwszy jesienny deszczyk! Gdzie ty to wszystko znalazłaś?SierotkaW lesie na polanieMacochaO! tam na pewno i talary być muszą!Choć córko – talarów sobie same przyniesiemy, bo Kasia na pewno by nam je (odgłos palącego się ogniska)I poszły w szeroki las. Na polanie w lesie spotkały dwunastu braci siedzących przy ognisku. Matka i córka podeszły do ogniska i nie witając się, ani nie prosząc o pozwolenie, wyciągnęły ręce aby się tu szukacie?Andzia (opryskliwie)A cóż cie to obchodzi, starcze?(odchodzą w las)StyczeńBracie zamień się ze mną już czas. Zwalniam Ci miejsce. styczeń Nowy Rok!Z grudniem styka się mój pierwszy mrozu kwiaty!Narrator (odgłos wiatru)Styczeń podszedł i machnął ręką nad ogniskiem. Ogień przygasł i zrobiło się ciemno, powiał wicher i zaczął padać gęsty śnieg, który rozhulał się zamiecią. Mróz ścisnął taki, że aż drzewa huczały. Macocha z córką tak długo szukały w śniegu talarów, aż wszelki ślad po nich zaginął. A Kasia postanowiła, jak co roku w styczniu, wybrać się do swoich ukochanych styczniu mamy jedną zasadęSwoje święto obchodzą babcia i przedszkolak dobrze pamięta,Że dzień jest jeden, ale dwa śpiew piosenek: „Babcia i dziadek” (CD z nagraniem piosenki z „Akord”, nr10)1. Babci i dziadka, przyznać to trzeba, każdemu dziecku w życiu to para, bardzo kochana. Przez wszystkie dzieci jest No a gdyby ich nie było, Dzieciom trudno by się by bajki opowiadał. Kto by rady mądre dawał. 2. Babcia i dziadek wciąż o nas dbają. Tak jak rodzice bardzo kochają. Dają nam w życiu wiele radości. Nigdy nie szczędzą dla nas No a gdyby ich nie było, Dzieciom trudno by się by bajki opowiadał. Kto by mądre rady dawał. „Kiedy babcia była mała” (CD z nagraniem piosenki z „Moje 6 lat”, nr 19)Kiedy babcia była mała to sukienkę i fartuszek krótki miała. Małe nóżki chude rączki i lubiła jeść cukierki oraz pączki. Ref. I co, i co , że babcia nam urosła , że lat ma trochę więcej niż ja i brat i siostra. I co, i co , to ważne że mam babcię , że bardzo kocham ją i śpiewać lubię z nią. A gdy dziadek był malutki, to nie nosił adidasów tylko butki. Nie miał wąsów ani brody, no i nie chciał jeść marchewki tylko lody! Ref. I co, i co, że dziadek urósł trochę, że lat ma trochę więcej niż dwa plus trzy plus osiem. I co, i co, to ważne że mam dziadka, że bardzo kocham go i lat mu życzę sto! Dawno temu babcia z dziadkiem w piaskownicy się kłócili o łopatkę. Dziś na spacer idą sobie, a gdy wrócą ja im kawę dobrą zrobię. Ref. I co, i co, że trochę nam urośli, że nie są dzieciakami, że ważni z nich dorośli. I co, i co, to ważne że są z nami, niech żyją długi czas i zawsze lubią „Sto lat” (podkład muzyczny na płycie CD – format MP3, G-dur)/Sto lat, sto lat niech żyją, żyją lat, sto lat niech żyją, żyją raz, jeszcze raz nich żyją, żyją żyje nam./ x2Wręczenie gościom za przybycie.

babciu dziadku to znów ja podkład