Mam koleżankę w pracy, 26 lat, była z chłopakiem 10 lat, mieszkali razem ok. 3-4 lat. W czerwcu się rozstali, bo nie było tej iskry, życia, itd. Znam też ludzi, którzy zaakceptowali jednak to co jest (na pewno to większość!) i niektórzy się cieszą, inni żałują. Ja stawiałbym jednak na rozstanie, tak 51 do 49 kami choco - niektorzy męzczyni uważaja, ze umiejetnosc seksu jest wrodzona - w Najnowsze z forum (Brak) Seks(u) w małżeństwie. 01.11.23, 15:54 Swingers klub pękaj. Mam wielkie doświadczenie w małżeństwie, bo 30 letnie i moja pani też rodziła choć w tamtych czasach przy porodzie się nie asystowało.Po powrocie do domu z porodówki, żona prosiła mnie o pomoc przy higienie krocza, bo takie było pokiereszowane i poszyte. I co miałem jej nie pomóc. Skoro prosiła to znaczy że Sezon ogórkowy w pełni, więc może forum wytrzyma takie absurdalne tematy. Gdybyście mieli przeżyć wasze życie na nowo i ktoś dałby wam wybór na początku tego nowego życia jakiej chcecie być płci, to jaką byście sobie wybrali? kogoś kto, być może, wie co mówi. To forum nazywa się "brak seksu w małżeństwie" i raczej Ty, skoro tego problemu nie masz, jesteś tu nie na miejscu a nie miedzianakonefka. Gratuluję Ci szczęśliwego pożycia ale nie zgadzam się z Tobą. Moja żona przed ślubem miała zasady, których trzyma się do dziś-18 lat po ślubie. Białe małżeństwo to określenie związku dwojga ludzi (żyjących w małżeństwie lub związku partnerskim), którzy nie uprawiają seksu. Nie jest to jedna oficjalna nazwa takiej relacji, a 7pkU. napisał/a: e-Lena 2014-06-08 15:30 No właśnie. To nie jest "wspólnie" tylko "w jednym pomieszczeniu" Kiedy ostatnio byliście na randce? Takiej prawdziwej, waszej i bez tych wszystkich rutynowych czynności? Może wpadliście w taki codzienny kierat, większość rzeczy robicie mechanicznie i - chociaż mieszkacie pod jednym dachem - jesteście od siebie daleko. Może moja propozycja jest głupia (nie wiem), ale pomyślałam sobie, że warto byłoby wyrwać się z domu, nawet mentalnie (jeżeli nie stać was na częste wypady do kawiarni czy do kina) i pójść na najzwyklejszą w świecie randkę. Na taką, w której nie będziecie siedzieć w kuchni, na czacie, przed telewizorem czy nad telefonem, ale będziecie mieli chwilę, żeby zapomnieć, że jesteście zapracowanymi rodzicami (i przypomnicie sobie, że jesteście małżeństwem!). Jeżeli jesteście mocno zajęci ustalcie sobie w ciągu tygodnia kilka godzin (jak jesteście trochę mniej zajęci to nawet cały dzień), w których będziecie tylko dla siebie. Nie chodzi tu już nawet o seks (bo mam wrażenie, że jeżeli poprawi się komunikacja między wami, to i on się pojawi), ale o chwilę na przegadanie własnych spraw (WŁASNYCH, a nie spraw dziecka, cioci Heni z Ameryki czy kogo tam jeszcze). Zostawiacie więc bobasa pod okiem koleżanki/babci/niani/sąsiadki, jesteście tylko dla SIEBIE, rozmawiacie, rozmawiacie i jeszcze raz rozmawiacie (aż wejdzie wam to w krew). Czasami dziecko jest dla par dobrą wymówką, na równi z "boli mnie głowa", "nie teraz" i "jestem zmęczony/zmęczona". Zabierz żonę do kina, na spacer, jeżeli jesteście aktywni to wskoczcie na rowery albo pograjcie w badmintona (nawet w szachy ) i róbcie wszystko to, co robiliście, kiedy zaczynaliście się spotykać. Wiem, że to może być w Twojej sytuacji trudne, ale nie naciskaj na seks po takiej "randce" (zwłaszcza na początku), żeby nie odbywało się to na zasadzie: "no spoko, kupiłem ci kwiaty, poszliśmy do kina, więc teraz się rozbieraj". Niech to będzie coś naturalnego, spontanicznego, a nie smutna konieczność czy jakiś element przetargowy, którym będziesz chciał przekupić żonę, żeby się z Tobą kochała Niech to będzie wasza CODZIENNOŚĆ. Nie obrażaj się więc na nią i nie mów do niej z pretensją w głosie. Po prostu pobądźcie trochę WE DWOJE. Metodą małych kroczków czasami zajdzie się o wiele dalej. No i zmiany będą długofalowe. Tak myślę Więc @ndrzej wiesz...łagodnie, ale stanowczo. Pamiętaj, że walczysz o swoje dobre samopoczucie i udane małżeństwo. Jeżeli w żonie będziesz miał przyjaciela, a nie wroga, z pewnością walka będzie przyjemniejsza Dołączył: 2013-02-12 Miasto: Warszawa Liczba postów: 143 13 stycznia 2018, 21:39 Mam pewien problem i już zupełnie nie wiem co o tym myśleć. Jestem w związku 5 lat, w tym 2 lata po ślubie. Ja mam 35 lat on 42. Od roku w ogóle nie uprawiamy seksu z mężem, śpimy w osobnych pokojach, nigdy się nie przytulamy ani nie całujemy. Nie ma między nami żadnej chemii, zupełnie nic. Zaczęło się psuć zaraz po ślubie, jak zamieszkaliśmy razem. Dochodziło do tego że jak chciałam coś zainicjować, albo chociażby się przytulić, to mnie odpychał, odtrącał. Po wielu przepłakanych dniach, nocach, miesiącach poddałam się i przestałam się zbliżać do niego. Jemu ta sytuacja najwyraźniej pasuje i nie próbuje tego zmienić. Dodam że przed ślubem nie mieszkaliśmy ze sobą i nie miałam powodów do narzekań. Nie mamy dzieci, mieszkamy sami w mieszkaniu, on ma lekką pracę umysłową od 7 do 15. Nie wiem już co mam zrobić, czy brać rozwód czy czekać na cud? Jakieś potrzeby przecież mam a żyje w celibacie w tym wieku i może chciałabym jeszcze mieć dziecko? Co o tym myślicie? Dołączył: 2015-10-28 Miasto: Warszawa Liczba postów: 1233 14 stycznia 2018, 23:44 cancri napisał(a):Lila ale jak wpływa? Pochwa jej się robi proporcjonalnie luźniejsza czy co? :D otyle cialo jest nie apetyczne i powie ci to 90% facetów , A pozostałe 10% ma grube nieatrakcyjne kobiety i wie, że i tak ma szczęście, że ma jakąś kobietę, więc będzie dla bezpieczeństwa milczeć, bo niczego lepszego i tak nie znajdzie. Taka prawda, nikt nie lubi tłuszczu, chyba że ma fetysz, jest feedersem itp. Dołączył: 2011-09-10 Miasto: Warszawa Liczba postów: 11259 14 stycznia 2018, 23:50 nataliaas napisał(a):slodkasylwia napisał(a):cancri napisał(a):Lila ale jak wpływa? Pochwa jej się robi proporcjonalnie luźniejsza czy co? :D otyle cialo jest nie apetyczne i powie ci to 90% facetów , A pozostałe 10% ma grube nieatrakcyjne kobiety i wie, że i tak ma szczęście, że ma jakąś kobietę, więc będzie dla bezpieczeństwa milczeć, bo niczego lepszego i tak nie znajdzie. Taka prawda, nikt nie lubi tłuszczu, chyba że ma fetysz, jest feedersem itp. Bzdura. Są ludzie, którzy w ogóle nie zwracają uwagi na takie szczegóły. Zwłaszcza ludzie dojrzali. Jak się człowiek wychował w kulcie ciała, to nie potrafi tego zrozumieć. Serio sądzisz, że w kulturze, w której otyłość uchodziłaby za oznakę wysokiego statusu materialnego ludzie mieliby takie podejście jak Ty? Dołączył: 2009-05-18 Miasto: Rajskie Wyspy Liczba postów: 86162 14 stycznia 2018, 23:59 Najlepsze wypowiedzi jak zwykle są spełnionych zawodowo, życiowo i seksualnie kobiet, które piszą tonem tak pretensjonalnym, jakby miały zaraz innym oczy wydłubać za to, że w ogóle oddychają. Hahaha, no pełnia szczęścia z Was aż kipi na kilometr, tylko kto w to wierzy babegeta Dołączył: 2017-10-26 Miasto: Liczba postów: 253 15 stycznia 2018, 12:21 Moze chodzic o tusze, tak wnioskuje z meskich rozmow, wiekszosc jeszcze strawii te 5 kg nadwagii szczegolnie jak sie cwiczy i cialo ma dobre proporcje. Otylosc jest obrzydliwa, nie obrazajcie sie ale dla wiekszosci tak jestNa twoim miejscu po pierwsze porob wszysgkie mozliwe badania: tarczyca, hormonypluciowez wit d , dla pewnosci i test tolerancjii glukozy. Spojrz prawdzie w oczy i ogarnij swoja dzisiaj chociaz wywal cukier z domu, doslownie za okno mozesz nawet. babegeta Dołączył: 2017-10-26 Miasto: Liczba postów: 253 15 stycznia 2018, 12:25 ale ogolnie to wspolczuje Ci bardzo, sprobujcie na poczatku wiecej rozmawiac, razemwychodzic,zyc jak przyjaciele swietnii chociaz. Dołączył: 2017-02-07 Miasto: Liczba postów: 2666 15 stycznia 2018, 14:31 Tu problem jest w tym, że nikt nie zauważa dziwnego zachowania faceta, a tylko grubość autorki. Dołączył: 2010-11-30 Miasto: Apple Tree Liczba postów: 51659 15 stycznia 2018, 15:30 brak seksu to dla mnie brak zwiazku, a juz tym bardziej malzenstwa. jest cos, co Was w ogole jeszcze laczy? wiadomo, ze seks nie jest najwazniejszy, ale jest wazny. osobiscie nie wyobrazam sobie byc z facetem i nie uprawiac z nim seksu. to bardzo zbliza partnerow, umacnia zwiazek, juz pomijam fakt zaspokajania swoich naturalnych potrzeb. zwiazek bez seksu predzej czy pozniej sie rozpadnie (a w zasadzie to juz sie rozpadl, skoro jeden z partnerow unika sypiania z drugim). takie jest moje zdanie. Dołączył: 2015-08-23 Miasto: gdańsk Liczba postów: 12267 15 stycznia 2018, 15:34 Nie wytrzymałabym tak. Trzeba tak długo rozmawiać aż w koncu do czegoś sie dojdzie. Nie potrafie zrozumieć jak mozna zyc z kimś z kim wzięło sie ślub, mieszkać razem ale spac w osobnych łóżkach nie uprawiać seksu, nie całować sie ani przytulać. Dostałabym depresji od czegoś takiego, serio ja potrzebuje bliskości. Jesli nic po rozmowach by sie nie zmieniło to nie widzę innego rozwiązania jak rozwód. Nie żyjecie jak małżeństwo tylko jak współlokatorzy. Widziałam ze ktos wyżej napisał o Twojej wadze. Uważam ze to tez moze byc przyczyna. Przyznam się do pewnej bezradności w takich sytuacjach. Dopokąd nie mamy Pacjenta w gabinecie, to niemożliwa jest diagnostyka, a więc i terapia. Jednocześnie, gdy Pacjent jest już - to często sobie radzimy z problemem. Analizowanie teoretyczne możliwych uwarunkowań sytuacji nie jest celowe, bo byłoby tylko "gdybaniem". Warto nadmienić, że siła potrzeb seksualnych zależy od splotu czynników i oznaczenie jednego hormonu (testosteronu) jest niewystarczające. Pozdrawiam. JW Specjalista psychiatrii i seksuologii z wieloletnim doświadczeniem w tych dziedzinach. Pełnił funkcję Konsultanta Regionalnego Medycyny Seksualnej. Członek założyciel Polskiego Towarzystwa Terapeutycznego oraz członek Polskiego Towarzystwa Seksuologicznego, Polskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej, Europejskiego Towarzystwa Medycyny Seksualnej i Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. napisał/a: carmen83 2008-12-22 11:11 Mam 25 lat mój mąż tyle samo. Nie mamy dzieci. Po ślubie jestesmy 1,5 roku. Przed zaręczynami było świetnie. Kochaliśmy sie zawsze gdy mieliśmy taką możliwość (nie mieszkaliśmy razem). Od zaręczym seksu było coraz mniej. Po ślubie średnio raz na trzy miesiące (zawsze z mojej inicjatywy). Mam już tego dość!!! Nie oszukujmy się - seks jest w małżeństwie bardzo ważny!!!!!!!! Ostatnio nie wytrzymałam i powiedziałam męzowi że dalej tak być nie może. Na to on wykrzyczał mi że jestem egoistką i myśle tylko o sobie i jak mi źle to mogę pisac pozew rozwodowy. Tą noc po tych słowach spędziłam u rodziców. Następnego dnia mąż mnie przeprosił za swoje zachowanie i odbyliśmy długa rozmowę. Mąż twierdzi że bardzo mnie kocha, bardzo go pociągam i podniecam ale mimo to on zwyczajnie nie ma ochoty na seks. Ponoć tez sam się nie zaspakaja. Dałam mu ultimatum: albo wizyta u seksuologa i dalej naprawienie naszego zwiazku albo rozwód. Zobaczymy jak będzie :) Jednak nie liczę na zbyt wiele. Ostatnio zastanawiam sie nad rowodem - póki jeszcze nie mamy dzieci. napisał/a: sorrow 2008-12-22 12:44 Spokojnie... dopiero co obiecałaś mu "na dobre i na złe", a już myślisz o rozwodzie? Seksuolog - OK. Ale ty też go trochę powspieraj... i więcej delikatności. Zrozum... gdyby nie było powodu, to pewnie w waszym wieku miałabyś gwarantowany codzienny seks. Coś musi mu w tym przeszkadzać i pewnie to coś, o czym nie ma pojęcia... dlatego mówi, że po prostu nie ma ochoty. Stres, zmęczenie (psychiczne), ukryta choroba, brak hormonów... wszystko może miec znaczenie. Muszę to dodać... ty, twoje zachowanie, fizyczność też mogą mieć znaczenie. Więc po seksuologu proponowałby wam trochę rozmów na ten temat. Tylko wiesz... tak na spokojnie... jeśli ma coś nieprzyjemnego do powiedzenia tobie, to daj mu się wygadać, zamiast od razu się obrażać. W ten sposób do czegoś dojdziecie razem. napisał/a: ss_stopka_90 2008-12-22 15:56 sorrow napisal(a): jeśli ma coś nieprzyjemnego do powiedzenia tobie, to daj mu się wygadać, zamiast od razu się obrażać. W ten sposób do czegoś dojdziecie razem. Myślę, że zawsze taka szczera rozmowa pomaga więcej niż najlepszy seksuolog. napisał/a: kalina100 2008-12-22 17:40 Wiesz, też miałam taki problem - mąż mówił, że wszystko jest ok tylko czasami on nie ma ochoty, ale nadal kocha szalenie itp itd.......A 1 grudnia wyszło, że mnie po prosty zdradzał ;-( nie mówię, że tak musi być u ciebie, ale pamiętaj najważniejsza jest szczera rozmowa po stokroć rozmowa i zainteresowanie ukochaną osobą, zwykłe pytania jak minął dzień.....tak niewiele!!!! napisał/a: mantra1 2008-12-22 22:36 Warto do psychologa przejść się zawsze. I tutaj ważna uwaga małżeństwo nie jest formą terapii!! Wielu ludzi o tym zapomina. Ze swoich rodzin przynosicie do związku różne problemy, być może też twój małżonek naśladuje jakieś wzorce ze swojej rodziny, nie będąc tego świadomym. Poanalizuj trochę. Ale nie atakuj go, bo widzę że należysz do gwałtownych osób. napisał/a: nolove 2008-12-23 00:06 mam bardzo podobny problem. Moj ukochany zapytany dlaczego nie interesuja juz go zblizenia milczal do tej pory. Po rozmowie i zadaniu kilku konkretnych pytan wydusil z siebie cos w stylu bo mam stresuajca prace. Problem sie nei rozwiazal, o seksuologu slyszec nie chce. U nas to trwa juz 3 lata taki stopniowy zanik pozycia. Nie poddawaj sie tak od razu. Ledow co wzieliscie slub. Sproboj pogadac na spokojnie. Nie uogolniaj, nie czepiaj sie. Przedstaw mu fakty, powiedz co dawal Ci Wasz seks i ze Ci tegho brakuje i sie martwisz. daj mu do zrozumienia, ze chcesz mu pomoc. Ostateczne kroki podejmij dopiero jak nie bedzie chcial wspolpracowac ale zignoruje problem. Trzymam kciuki zeby sie ulozylo! napisał/a: carmen83 2008-12-23 10:57 Niestety naczytałam się wiele na temat rozpadu związku przez brak seksu. Wiadomo...w małżeństwie seks nie jest najważniejszy ale nie jest też mało wazny. Rozmowa nie przyniosła zbytnich efektów. Usłyszałam "jak chcesz to możemy częściej sie kochać - jakoś się zmuszę", ale ja nie chcę aby on się zmuszał :( Nie chce też usłyszeć że jestem egoistką :( napisał/a: mantra1 2008-12-23 12:42 nolove, carmen83, z takimi problemami chodzi się do terapeuty. Jeżeli nie razem to same idźcie. No ludzie, nie ze wszystkimi problemami można sobie poradzić samemu. Problem braku seksu najczęściej nie ma wiele wspólnego z samym seksem (pomijam somatyczne schorzenia), jest reprezentacją tego co się dzieje w środku, w główce. Nie wyciągajcie z faceta na siłę, idźcie do terapeuty. Tymczasowo mogę poradzić; jeżeli to wy zawsze inicjujecie zbliżenia najlepiej by było na faceta nie naciskać przez jakiś miesiąc (totalne zero zawalania swoimi problemami, zbliżeniami zw z seksem...) i zobaczyć co się stanie... napisał/a: carmen83 2008-12-23 13:06 blackmantra napisal(a):nolove, carmen83, Tymczasowo mogę poradzić; jeżeli to wy zawsze inicjujecie zbliżenia najlepiej by było na faceta nie naciskać przez jakiś miesiąc (totalne zero zawalania swoimi problemami, zbliżeniami zw z seksem...) i zobaczyć co się stanie... Nic sie nie stanie. Jak już powiedziałam mój facet nie ma potrzeby seksu (nawet ostatnio jak zaczęłam rozmowę) przyznał sie do tego. Dla niego 3,4,5...itd miesięcy bez seksu to nie jest problem :( A do terapeuty to tak czy inaczej musi iśc, bo ja po prostu mu nie odpuszczę tej wizyty! napisał/a: mateush 2009-01-02 10:35 Mam paroletni staż w małżeństwie. Przez kilka lat unikałem seksu - w zasadzie oszukiwałem, że mi się nie chce. Robiłem sobie sam. Udawałem, że mi na seksie nie zależy i tym chcaiałem wymóc jakąś reakcję ze strony żony. Chciałem się też odegrać. Nie jestem pierwszym z którym żona poszła do łóżka. To mogę zrozumieć. Dobija mnie jedank jej chęć wsponinania tego gościa przede mną, chociaż zapwenia, że to ja jestem jej wybrankiem i ze mną chce spędzić całe życie. Ostatnio dołączyła mojego poprzednika do znajomych na naszej-klasie. Po moich naciskach usunęła go. Kilka lat temu potrafiła w najmniej spodziewanych momentach napomknąć, że tamten był młodszy, mógł więcej razy (aczkolwiek nie chciała sprawdzić ile razy ja mogę) miał wielkiego fiuta (aczkolwiek mój jest w sam raz bo tamten byl za duży i ją bolało). Odechciało mi się seksu z nią ale jakoś musiałem się rozładować - a że ślubowałem wierność pozostała samoobsługa. Carmen, czy może nie naopowiadałaś mężowi coś co trafiło poniżej pasa? Może się spotkał z twoim byłym. To niemożliwe, że mu się nie chce. Nawet jeżeli jemu się niechce to jego wackowi na pewno i tu nie ma się co oszukiwać, jądra produkują ileśtam plemników na dobę z którymi coś trzeba zrobić. Albo cię zdradza (raczej nie bo zdradzający starają się zrekompensować zdradę) albo o coś mu chodzi. Dziewczyny - w imieniu waszych facetów - błagam - nie opowiadajcie im jak było przedtem, niech to oni będą tymi z którymi wam jest najlepiej, okłamujcie ich nawet ale nie podcinajcie skrzydeł (ok tu można się śmiać za górnolotność) pozdrawiam i życzę wielu udanych stosunków napisał/a: ~gość 2009-01-02 13:28 mateush napisal(a):Dziewczyny - w imieniu waszych facetów - błagam - nie opowiadajcie im jak było przedtem, niech to oni będą tymi z którymi wam jest najlepiej, okłamujcie ich nawet ale nie podcinajcie skrzydeł (ok tu można się śmiać za górnolotność) dodam tylko: i vice versa... napisał/a: sorrow 2009-01-02 15:15 mateush, święta prawda... takie wiadomości, to dla wielu mężczyzn po prostu smierć na miejscu. Ten poprzednik (albo poprzednicy) już zawsze pozostaną gdzieś za twoim uchem, na twoich barkach podczas seksu z nią. Nie wiem co kieruje dziewczyną, że mówi coś takiego... może opacznie pojęta uczciwość i prawdomówność... działają tylko na swoją szkodę. Strona 1 z 1 [ Posty: 14 ] Małżeństwo katolickie a seksualność Autor Wiadomość Dołączył(a): Cz cze 23, 2016 22:28Posty: 1 Małżeństwo katolickie a seksualność Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus, Zdecydowałem (po rozmowie z żoną) iż spróbujemy poszukać pomocy w problemie, który Nas dręczy na rzeczowym, katolickim portalu. Aby lepiej naświetlić sprawę pokrótce Nas przedstawię, jesteśmy 8 lat po ślubie, mamy dwójkę dzieci, żona lat 36, ja 31. Problem, jak łatwo się domyślić, tkwi w w sferze intymnej. Otóż zwyczajnie nie jesteśmy w stanie "dograć" się. Gehenna zaczęła się w zasadzie tuz po urodzeniu pierwszego dziecka, a po drugim to już w ogóle... Żona nie chce trzeciego dziecka w związku z tym odmawia zbliżeń w płodnej fazie cyklu (korzystamy z metod naturalnych, żadne zabezpieczenia, antykoncepcja Nas nie interesują) argumentując to własnie lękiem przed ciążą. W takiej sytuacji Kościół zaleca współżycie w fazie niepłodnej... i tu pies pogrzebany, gdyż żona w fazie niepłodnej nawet nie chce słyszeć o jakiejkolwiek czułości "Nie chce i koniec" "nie zmuszę się" "nie i już" ... to najczęstsze co słyszę gdy próbuję cokolwiek zainicjować, sprawa doszła do takiego poziomu, że w zasadzie jakiekolwiek zbliżenie ma miejsce raz na kilka miesięcy i jest to tak płytkie i powierzchowne że tak jakby w ogóle tego nie było. Jestem młodym, zdrowym mężczyzną, nie wymagam jakichś cudów, ot zwyczajnie chce realizować swe potrzeby seksualne w małżeństwie tak jak to opisuje Biblia, Kościół Katolicki... ale nie da się. Żona nie chce i już a ja zwyczajnie czuje się przez to odrzucony i zbędny, tak jakbym po "spełnieniu roli" czyli powołaniu na świat dzieci przestał być potrzebny jako mężczyzna. Kocham żonę i jestem cierpliwy ale ta przymusowa abstynencja odbija się tak na moim zdrowiu (bóle brzucha, nerwy, frustracja, brak apetytu) jak i na małżeństwie (szatan nie śpi i kusi). Jako kochający mąż nigdy nie skrzywdzę żony i nie zmuszę Jej bo Jej ciało jest dla mnie święte i jest Bożym darem... jednak nie potrafię zrozumieć, dlaczego tylko ja mam cierpieć w imię tego uczucia. Żona twierdzi, że mnie kocha ale nie jest w stanie dać mi tego, czego potrzebuje.... Oliwy do ognia dodał fakt, iż na innym forum katolickim (bodaj miesięcznika miłujcie się:" był cykl artykułów z którego jasno wynika, że w takiej sytuacji żona powinna w imię miłości do męża złożyć mu dar ze swego ciała zaś mąż powinien to docenić i nie zabiegać byt często... U nas natomiast działa to jednostronnie, ja się morduję i niszczę swoje zdrowie i psychikę a żona "smuci się widząc, jak się męczę". Święty Paweł również pisze, aby nie powstrzymywać się od współżycia aby "szatan nie wykorzystał Waszej niepowściągliwości", nauka Ojca Świętego również jest w tej kwestii jasna, ale do żony nie dociera , mówi, że tak działa jej ciało i ona nic z tym nie której małżeństwo tutaj ma podobny problem? Jak sobie z nim radzicie? Będę wdzięczny za pomoc. Z góry zaznaczam, że interesuje Nas tylko rozwiązanie w 100% zgodne z nauką Chrystusa więc żadne antykoncepcje czy inne "wynalazki".Szczęść Boże i czekam na rzeczowe odpowiedzi, najlepiej od osoby duchownej. Ps. Modlitwa pomaga doraźnie i ostatnio bardziej drażni niż pomaga... dziwne, ale tak jest. Cz cze 23, 2016 22:53 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15037 Re: Małżeństwo katolickie a seksualność Witam. Akurat osoby duchownej tu nie mezatka z dlugoletnim staze zalecalabym raczej terapie sprobowalibyscie takze Spotkania Malzenskie?Ma wrazenie, ze mozecie miecproblemy z komunikacja w ogole a seks to akurat ten moment gdzie problem i zycze powodzenia. Pt cze 24, 2016 7:00 bert04 Dołączył(a): Pt wrz 18, 2009 9:51Posty: 3963 Re: Małżeństwo katolickie a seksualność Dolirllan napisał(a):(korzystamy z metod naturalnych, żadne zabezpieczenia, antykoncepcja Nas nie interesują)Napiszę co, za co część kolegów i koleżanek się oburzy... ale to co najmniej część twojego to własnie lękiem przed ciążą. A to jeden z aspektów w/w w fazie niepłodnej nawet nie chce słyszeć o jakiejkolwiek czułości "Nie chce i koniec"To się zdarza, częściej niż myślisz. Zwłaszcza po którejś ciąży. Nie napisałeś, jak małe są dzieci, a to co najmniej jeden z aspektów tej zmiany. A drugim są po prostu zmiany nie chce i już a ja zwyczajnie czuje się przez to odrzucony i zbędny, tak jakbym po "spełnieniu roli" czyli powołaniu na świat dzieci przestał być potrzebny jako jak ma się czuć żona, jeżeli jest traktowana jak "przedmiot do zaspokajania żądzy" w jednej części cyklu, a jak "maszyna do płodzenia" w innej?Jak napisałem, koledzy mnie pewnie tutaj zlinczują. Ale NPR wcale nie odprzedmiatawia pożycia małżeńskiego. Tylko zmienia jego ukierunkowanie. Na "czasy reprodukcji" i "czasy uciechy", pisząc trochę kolokwialnie. Problem zaczyna się wtedy, kiedy libido jednej ze stron rozjeżdża się ze stroną drugą. Ty opisałeś jeden ze standardowych przypadków. Innym, też standardowym, jest mężczyzna, dla którego wytrzymywanie w okresach płodnych jest trudne. Są też przypadki niestandardowe (małżeństwa na odległość, problemy hormonalne etc), ale powyższe dwa przypadki to niejako "normalka".Cytuj:Z góry zaznaczam, że interesuje Nas tylko rozwiązanie w 100% zgodne z nauką Chrystusa więc żadne antykoncepcje czy inne "wynalazki".Zauważ, że nic Ci nie proponuję, do niczego nie nakłaniam. Opisuję po prostu tak doświadczenia jak i obserwacje. Temat NPR przewija się na forach religijnych nie od wczoraj i powyższe problemy są po prostu jego "skutkiem ubocznym".A na zakończenie napiszę coś z innej beczki. Obecnie nie współżyjecie z powodów, nazwijmy to ogólnie, psychicznych. Co by było, gdyby pożycie nie było możliwe z powodów fizycznych? Przymuszałbyś żonę do czegoś, co stoi na przekór wierze lub możliwościom?Odpowiedz sobie na to pytanie, zanim następnym razem będziesz wyjeżdżał ze św. Pawłem i proponował jakieś "uległości do współżycia". _________________Wszystko ma swój czasi jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem...(Koh 3:1nn) Pt cze 24, 2016 10:02 Bruksel Dołączył(a): Pt cze 24, 2016 14:06Posty: 11 Re: Małżeństwo katolickie a seksualność Przychylam się do opinii Kael. Nie sądzę, by ktoś na forum pomógł Tobie/Wam w jakimkolwiek zakresie, bo będą to tylko opinie, stanowiska, które dla Was nie będą miały żadnych konsekwencji. Podobnie jak Kael sądzę, że jesteście w momencie, gdy potrzebna jest terapia par, albo z doświadczonym psychologiem albo seksuologiem/psychologiem. Piszę to z przekonaniem, gdyż niecały rok temu byłem w podobnej sytuacji (nie identycznej, ale równie zdesperowany co Ty) i po latach oporu ze strony żony w końcu postawiłem na swoim i rozpoczęliśmy terapię par u seksuologa. Tylko specjalista będzie z Wami w stanie rozmawiać tak, że doprowadzi to do trudnych, ale kluczowych wyjaśnień. Na forum zaś co chciałbyś uzyskać? Każda sytuacja, małżeństwo, osoby są inne i potrzebujecie zacząć ze sobą rozmawiać, a nie z ludźmi na forum. U mnie problemy w sypialni w bardzo dużej mierze wypływały z problemów w komunikacji, mimo, że jesteśmy małżeństwem, które ze sobą dużo rozmawia i nigdy byśmy nie podejrzewali, że to tam należy szukać źródła trudności nieczego Cię nie namawiam, ale z tego co czytam jesteś sfrustrowany, zdesperowany i umęczony. Jak sam zauważasz 'licho nie śpi' i tkwienie w takiej sytuacji może mieć poważne Was Pan prowadzi. Powodzenia. Pt cze 24, 2016 17:54 Marek_Piotrowski Dołączył(a): N maja 29, 2016 14:48Posty: 3265 Re: Małżeństwo katolickie a seksualność Terapia albo SPotkania Małżeńskie (bo tu ewidentnie jest problem z komunikacją).A wczśniej... rozmawiałeś o tym (nie mówię o kłótni) na poważnie z Żoną? _________________pozdrawiam serdecznieMarek So cze 25, 2016 11:25 Anonim (konto usunięte) Re: Małżeństwo katolickie a seksualność Hmm, zmiany hormonalne u kobiety po 40tce rzeczywiście mogą sprawić, ze odechce się jej seksu w ogóle. Potem jak sobie o seksie przypomni, to z reguły dziecko jest dawno wylane z kąpielą, bliskości małżeńskiej nie sposób już przywrócić. Tak to bywa w małżeństwach. So cze 25, 2016 12:42 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15037 Re: Małżeństwo katolickie a seksualność @veros ty czytasz wpisy, na ktore odpowiadasz?Cytuj:jesteśmy 8 lat po ślubie, mamy dwójkę dzieci, żona lat 36, ja 31. So cze 25, 2016 12:51 Anonim (konto usunięte) Re: Małżeństwo katolickie a seksualność @bert04 So cze 25, 2016 15:39 West1979 Dołączył(a): Cz lis 20, 2014 14:49Posty: 128 Re: Małżeństwo katolickie a seksualność Nie pomogą żadne terapie. To jest normalna fizjologia. To, że chce w dni płodne, a nie ma chęci w niepłodne jest absolutnie prawidłowe i właściwe. Co może seksuolog na to powiedzieć i poradzić? Ginekolog by Wam "problem życiowy" rozwiązał, ale ze względów światopoglądowych jest to dla Was niedopuszczalne. Więc zostaje szklanka wody zamiast i frustracja. Niestety-w naszym kraju w naszej religii bliskość Kościoła i jego nauk nie idą w parze z ludzką seksualnością. Wykluczają się. O dziwo takich problemów już nie ma u protestantów, czy katolików będących za granicą. Duchownych nie interesuje życie seksualne wiernych-u nas zrobiono z tego jakąś religię. Cała lista zakazów, nakazów, co wolno, czego nie, jak wolno, kiedy wolno- a na koniec każdy i tak w piekle wyląduje, bo udźwignięcie tego wszystkiego nie jest możliwe dla zdrowego człowieka. Sprostać może jedynie impotent, albo kobieta oziębła lub bezpłodna. Małżeńska miłość i małżeńskie pożycie zostało obrócone w nieustającą frustrację. A kto nie słucha, lub pyta bo zrozumieć nie może, to wypad z Kościoła. Pn cze 27, 2016 8:27 West1979 Dołączył(a): Cz lis 20, 2014 14:49Posty: 128 Re: Małżeństwo katolickie a seksualność Terapia dla Ciebie na czym miałaby polegać? Na zlikwidowaniu popędu seksualnego? Da się. Przynajmniej wtedy skończyłaby Ci się Twoja frustracja i nie byłoby mowy o żadnym grzechu. Ale pewnie nie zostaje Wam tylko życie według narzuconych zasad i nieustająca frustracja Pn cze 27, 2016 8:33 Bruksel Dołączył(a): Pt cze 24, 2016 14:06Posty: 11 Re: Małżeństwo katolickie a seksualność West1979 napisał(a):Nie pomogą żadne terapie. To jest normalna fizjologia. To, że chce w dni płodne, a nie ma chęci w niepłodne jest absolutnie prawidłowe i właściwe. Co może seksuolog na to powiedzieć i poradzić? Ale najważniejszym organem seksualnym jest mózg. Być może jest to fizjologia, ale przyjąć to i nic nie robić to opcja najgorsza. Wiele osób zdziwiłoby się ile rzeczy w głowie i przestrzeni między małżonkami (komunikacja) blokuje nasze reakcje seksualne. Poza tym radzisz chłopakowi, by w wieku 31 lat pogodził się z faktem, że do końca życia będzie tkwił praktycznie w białym małżeństwie. Nic, tylko położyć się i czekać na starość/ uważam, że warto próbować i walczyć o poprawę życia i powrót do normalności (jakkolwiek ją zdefiniujemy).pozdrawiam Pn cze 27, 2016 12:14 Kael Dołączył(a): Śr kwi 04, 2012 15:51Posty: 15037 Re: Małżeństwo katolickie a seksualność West1979 napisał(a):Terapia dla Ciebie na czym miałaby polegać? Na zlikwidowaniu popędu seksualnego? Da się. Przynajmniej wtedy skończyłaby Ci się Twoja frustracja i nie byłoby mowy o żadnym grzechu. Ale pewnie nie zostaje Wam tylko życie według narzuconych zasad i nieustająca frustracjaBzdura. Kobieta nie jest tak prosta psychicznie jak mezczyzna. Dla mezczyzny seks to odprezenie, kobieta musi byc odprezona, zeby seks jej sprawial przyjemnosc. Z dwojka dzieci, domem, moze praca i innymi sprawami moze czuc sie niedoceniona, nieaktrakcyjna, przepracowana, niedospana i mnostwo innych spraw z niekochana seksu przez meza, bo to czesc malzenstwa a i jego fizjologii bez przepracowania niedomowien w malzenstwie jest bez sensu. Autor powoluje sie na i bardzo dobrze. To ja po tej liniiCytuj:Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. 29 Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół Ef 5,28-29Jesli nie bedziesz dbal o zone i jej zdrowie psychiczne i fizyczne, to i malzenstwo sie zalecam terapie w komunikacji. Pn cze 27, 2016 13:21 Ernesto_Mendoza Dołączył(a): Wt cze 21, 2016 12:07Posty: 21 Re: Małżeństwo katolickie a seksualność Ciężko coś doradzać, bo znamy jedną stronę medalu i mamy trochę mało danych. Ja bym spojrzał od drugiej strony. Będę szczery do bólu, ale może troszkę się zapuściłeś? Chodzi mi wyłącznie o stronę fizyczną, ale może to dotyczyć całokształtu. Nie oceniam czy tak jest, bo Cię nie znam, ale podsuwam możliwą przyczynę. Niestety trzeba się ciągle starać, żeby kobieta traktowała nas jak mężczyznę, a nie wyłącznie ojca jej dzieci. Pn cze 27, 2016 13:48 MuayThai Dołączył(a): So sie 13, 2016 20:25Posty: 4 Re: Małżeństwo katolickie a seksualność Nic na to nie poradzisz i pogódź się z tym...Ty chociaż jesteś w 100% katolikiem, ja tylko wierzę w Boga...Jeśli godzisz się z tym co mówi kościół musisz sobie odpuścić...Jeśli nie z...l sobie k....a So sie 13, 2016 20:45 Wyświetl posty nie starsze niż: Sortuj wg Strona 1 z 1 [ Posty: 14 ] Nie możesz rozpoczynać nowych wątkówNie możesz odpowiadać w wątkachNie możesz edytować swoich postówNie możesz usuwać swoich postówNie możesz dodawać załączników

brak seksu w małżeństwie forum